Ok, Blady chciał wizji, to poświęciłem ten wieczór i poranek.
Przede wszystkim niektórzy chyba zapomnieli czym to ŚP tak naprawdę było i dalej jest. Wbrew pompatycznym deklaracjom, jest to po prostu fanklub miłośników fantastyki. Po prostu. Tyle i aż tyle. Cała reszta, jak lore i rangi, tylko wynika z podstawowej funkcji ŚP - bycia internetowym klubem. Takim podzielonym na trzy części według najprostszego możliwego klucza: miłośników zła, dobra i równowagi. Bo to po prostu naturalne, spotykane w każdym RPGu, taki pewien smaczek i element rywalizacji. Bo to coś, z czym może identyfikowac się każdy fan fantastyki, w przeciwieństwie do podziału opartego na czymś tak abstrakcyjnym jak tabelka ile chaosu jest w danym zakonie czy też kto bardziej czci magię (drugim tak prostym, czytelnym i uniwersalnym podziałem byłoby podzielenie na zakony wojowników, magów i łotrzyków, ale to zbyt ograniczające, stąd podział wg moralności jest lepszy). To proste i banalne założenie ma również tę dodatkową zaletę, że pozwala uderzyć od razu do szerszej grupy osób, która jest zwyczajnie niezbędna do życia klubowi - choćby właśnie dlatego, że dzieli się on na trzy części i jakoś je trzeba zapełnić. Zdecydowanie łatwiej jest też wpasować taki klub w portal o komputerowych RPGach, które są zwyczajnie różne, ale problem moralności jest stale obecny w lwiej częsci z nich.
Uniwersum którego tworzeniem się podniecamy jest tylko funkcją wtórną klubu, najważniejszą, ale wtórną.
No i własnie, po pierwsze i nie wiem czy nie najważniejsze, siłą ŚP zawsze była pewna uniwersalność wynikająca z tego, że jest przede wszystkim po prostu klubem fanów fantastyki - czytaj można być dowolnej rasy, mieć dowolną klasę i zestaw umiejętności, pochodzić z dowolnego innego uniwersum, zaś nasze "lore" to było głównie tworzenie terenu, po którym te postacie mogą biegać, odbywać przygody, pisać historię świata swoimi czynami.
Po drugie - tworzenie właśnie. Jeśli mielibyśmy przyciągać ambitnych na "tworzenie", to musimy pozwolić ludziom je tworzyć, a nie wpuszczać na niemal kompletnie gotowe i pozwalać im co najwyżej odpalić PBFa lub opisać roślinkę. Ci faktycznie ambitni co chcą tworzyć ambitne rzeczy oleją coś takiego, bo najciekawsze kawałki będą już dawno zrobione, zwłaszcza jak to co oni stworzą (super-duper jednostki do armii np) wcale nie musi wejść potem do kanonu.
Po trzecie - by reklamować się li tylko uniwersum to musiałoby być ono spójne nie w ramach jednego zakonu, ale całość, o czym zresztą właśnie niby dyskutujemy. Póki co jednak mamy rozrzedzoną kupę z mętnym podziałem kto jest czym, bo bez tabelki i erraty co dla którego zakonu znaczy chaos w zasadzie cięzko orzec. I może sprawdziłoby się to w jakimś mało ambitnym fanowskim settingu rpg, ale nie gdy mamy na to rekrutować możliwie duże ilości ludzi o różnym stopniu "wyrobienia". Ofc znowu można się nadąć jak rozdymka i rzucac komunały o szukaniu tylko ambitnych, mądrych dla których wszystko będzie *takie oczywiste* jak przeczytają taki burdel jak obecnie, ale smutna prawda jest taka, że do życia potrzebujemy ludzi w dużych ilościach, bo trza ich rozgospodarować na trzy zakony całego fanklubu. Jakby siedzenie w gronie 10 *wyrobionych* nas zadowalało, to w pierwszej kolejności nie postrzegalibyśmy konieczności wskrzeszenia ŚP jako palącego i największego problemu naszych czasów.
podsumowując powyższe punkty, najgorsze co możemy zrobić, to sztywne uniwersum, które będziemy egzekwować. TO dopiero zabija kreatywność i jest zwyczajnie nieciekawe, ot, milionowy setting jakich wiele, do tego dosć chujowy, bo wyjątkowo niespójny jako całość (i do tego mętny jak nagle wszyscy są dupkami i bez specjalnej tabelki nie załapiesz czym się różnią). My jesteśmy przede wszystkim internetowym klubem, sztywne uniwersum to nie jest nasze zadanie. Naszym zadaniem jest przyciągac ludzi interesujących się fantastyką, w pewnym stopniu dbać, by ci "nowi w rpgach" się rozwijali poznając wartościowe tytuły, a przede wszystkim oferować im zabawę pozwalając być kim chcą ( w granicach rozsądku), robić sesje (w bardzo ogólnych ramach, te super-rozkminy w bibliotekach i tak zawsze były traktowane jako wskazówki a nie prawdy objawione jak być musi; zresztą ile sesji do tej pory udało się skończyć, by mogły wejść do lore, nawet w tym super-ambitnym klasztorze) oraz tworzyć, choćby dla zabawy i szlifowania warsztatu, a nie li tylko w celu puchnięcia oficjalnego kanonu do absurdalnych rozmiarów.
Jakby w tym wszystkim chodziło tylko o zrobienie fajnego quasi-podręcznika, to doprawdy nie trzeba do tego organizować trzydziestu czy dziewiećdziesięciu osób w ramach fanklubu, to serio fremen może sobie napisać sam na najwyższej górze nie niepokojony tam przez nikogo, a następnie zasypywać takim quasi-podręcznikiem losowe fora poświęcone PBFom - wyjdzie na to samo, a i sława pewno większa. Zwłaszcza, jak w realiach naszego portalu obok leży sobie dział/subforo PBF z popularniejszymi i spójniejszymi systemami/światami, a takie full-retard-autorskie-uniwersum nie wpasowuje się ani w komputerowe RPGi jako całość, ani w żadną konkretną serię czy tytuł.
Podsumowując: jesteśmy na stronie o RPGach. ŚP jest fanklubem fantastyczno-RPGowym. Dla RPGów wspólne jest odgrywanie roli, najczęściej w oparciu o trzy podstawowe typy moralności, dlatego w oparciu o nie były (i imho nadal powinny) być tworzone zakony. Ponieważ ŚP jest przede wszystkim fanklubem, może sobie pozwolić na nietraktowanie się śmiertelnie poważnie. Dzięki wszystkim powyższym ŚP jest bardziej uniwersalne i przystępne dla większej liczby osób, czyli obecnie naszej największej zmory. Zrobienie z ŚP "sztywnego" wannabe-settingu jest po pierwsze średnio możliwe jesli robią go trzy różne grupy, zaś po drugie nie wpasowuje się ono ani w konwencję ogólnorpgową, ani w żaden pojedynczy tytuł, więc tak naprawdę jest mało atrakcyjne, bo obce dla wszystkich poza tymi co je tworzyli (no i wbrew założeniom nie pozwala za wiele tworzyć tym co dołączą później). Zwyczajnie MYŚLMY GLOBALNIE co robimy, gdzie, po co i co dalej ma sie z tym wszystkim dziać.
To była część teoretyczna, wspomniane nakreślenie klubu z silną charakterystyką widoczną na pierwszy rzut oka, poziom easy to learn. Teraz czas na poziom hard to master, czyli ambitność.
Po pierwsze dżizas, jak ktoś ma ból dupy o to, że musi być neutralny, to w pierwszej kolejności świadczy tylko o tym, że źle wybrał z jakim charakterem się identyfikuje (lub zwyczajnie z czasem zmienił mu się gust), ale zamiast się przyznać, to teraz na siłę będzie wchodził z butami na inny. W drugiej kolejności świadczy to o tym, że takiej osobie wbrew wysokiemu mniemaniu o sobie najwyraźniej zwyczajnie brakuje wyobraźni, by skleić coś w oparciu o charakter na który się wcześniej zapisał. Serio, jest arystoteles ze złotym środkiem, jest stoicyzm operujący na wyciszeniu, jest taoizm ze swoim yin i yang, jest konfucjanizm ze swoim niebiańskim porządkiem, jest buddyzm z nirwaną, a to tylko pierwsze z brzegu źródła inspiracji po jakie można sięgnąć. To dopiero byłaby różnorodnośc, jakby podziemie było religia deistyczną, królestwo nonteistyczną, zaś klasztor w ogóle nie opierał się na religii, tylko systemie czysto filozoficznym. Jak kogoś boli dupa że neutralność=pacyfizm albo dobro-bis, to niech sobie poczyta najpierw jak pokojowo rozprzestrzeniał się buddyzm albo chiny. Tylko najpierw trzeba chcieć a nie z góry zakładać że się nie da lub jest głupie.
Druga sprawa, zaznaczony przed chwilą rozdźwięk między deklarowanymi hasłami a tym, co faktycznie się czyni. Dżizas, to znowu oczywiste (a przynajmniej powinno być), że w takim królestwie deklarującym bogaogień, honor ojczyznę nie wszyscy muszą być piękni i honorowi niczym roland lub rycerze okrągłego stołu. Nie, wręcz dobrze jest, jak tam też są walki o wpływy lub wspominane egzekwowanie praworządności aż do przesady, bo to ubogaca. Podobnie podziemie (tylko w drugą stronę), które oprócz siania chaosu i zniszczenia, a także wbijania sobie sztyletów w plecy we własnym zakresie by osiągnąć zaszczyty, po głębszym przyjrzeniu się jawi się jako dobroczyńca pustkowi, który wprowadził na nich wreszcie jako-taki porządek pozwalając na rozwój i przetrwanie. Tylko właśnie, po "głębszym przyjrzeniu". Przypominam, że w pierwszej kolejności jesteśmy klubem opartym o "easy to learn", więc jak będziemy pisać czym jest królestwo (choćby do tekstu "czym jest ŚP") to skupimy się właśnie na ogniu, honorze i ojczyźnie jako ich szczytnych "dobrych" hasłach, a nie gwałceniu wieśniaczek przez baronów. To powinno się wplatać gdzieś dalej. W pieśni o roladzie nie chodzi o podkreślenie z jaką brutalnością ilu ludzi zamordował, tylko jaki był prawy i pobożny (i to samo mity arturiańskie gdzie zaczyna się od podkreślenia jaki lancelot był cudowny i jak cierpiał rozbity między namiętnością a poczuciem obowiązku, a nie od tego jak ruchał żonę jego suwerena).
No i wreszcie trzecia rzecz, prawdopodobnie najważniejsza dla całego wywodu - te wszystkie zakony, armie to tzw. "wielka polityka", na którą przez 99% czasu mamy tak naprawdę wyjebane, sięgając po nią tylko raz na kilka lat jak po raz kolejny próbujemy sił z Wojnami Bogów. Owe 99% czasu w ŚP spędzamy bawiąc się małymi drużynami w sesjach lub wręcz pojedynczymi postaciami w opkach, gdzie ta cała wielka polityka tak naprawdę jest do chuja potrzebna. I tu znowu wracamy do samiutkiego początku, czyli do identyfikacji z moralnością dobrego, złego lub neutralnego. Pisałem już o tym wcześniej, ale co złego jest w byciu dobrym i identyfikowaniem się z tym charakterem? Nie oznacza to przecież obowiązku trzymania kija w dupie jak lord hagen, bycie dobrym oznacza tylko inne opcje oraz podchodzenie do problemów. Wspomniany przykład z uwięzionym przez straż towarzyszem - tam, gdzie beliarowiec kminiłby raczej jak wyrwać go siłą, tam paladyn może po prostu pójśc do lokalnych przedstawicieli prawa i jako inny przedstawiciel "prawych" zwyczajnie poprosić o uwolnienie, gdyż ręczy za niego swoim honorem, a honor to dla królewskich ważna rzecz. MAGIA. Tylko znowu, trzeba chcieć i wsłuchać się w wewnętrzny charakter, a nie wybierać byle co i byle jak, a potem wsadzać kwadratowe klocki w okrągłe dziury.
Naprawdę, nie musimy odkrywać koła na nowo ani rozmieniać zakonów na drobne, czyniąc wszystkie bardzo podobnymi do siebie. To, na podstawie czego chcą być rozróżniane (jak stosunek do magii jako wartości czy inne pozycje z tabelki) to są PIE-RDO-ŁY z których w praktyce przez 99% czasu nie będziemy w ogóle korzystać. Podkreślanie co rusz takich pierdół i robienie z nich głównego theme zamiast w czymkolwiek pomagać, to tylko utrudni wzbudzenie zainteresowania, bo nie będziemy mogli stworzyć jasnego, prostego, czytelnego przekazu kim jestesmy, kogo szukamy, co to ma do RPGów, co tu można robić. A jesteśmy przede wszystkim internetowym klubem fanów fantastyki.
mógłbym walnąć jeszcze kolejną stronę czy dwie o tym jak połączyć założenia z tym co już mamy w ŚP oraz tym co powinniśmy dobudować, ale to i tak jest już długa cegła.