Tym razem akcja toczy się w Londynie w epoce wiktoriańskiej, a dokładniej w roku 1868. Motywem przewodnim w Assassin’s Creed: Syndicate uczyniono rewolucję przemysłową i związane z nią konsekwencje społeczne – wyzysk robotników ściągających tłumnie do stolicy imperium brytyjskiego w poszukiwaniu lepszej przyszłości, a kończących jako bez mała niewolnicy kapitalistów. Sytuacja zmienia się, gdy opiekę nad tym środowiskiem (a zwłaszcza formującym się w jego obrębie światkiem przestępczym) roztaczają Asasyni. Jednym z nich jest Jacob Frye – zapalczywy młodzieniec, lubiący bitki i mocne napitki, który ma za zadanie wzniecić robotnicze powstanie przeciwko uciskowi, będące zarazem formą wypowiedzenia na nowo wojny Templariuszom. Twórcy zadbali o oddanie wiktoriańskiego Londynu w najdrobniejszych szczegółach – w Assassin’s Creed: Syndicate nie tylko możemy znaleźć wiele sławnych obiektów (jak Pałac Westminsterski czy Katedra Św. Pawła), ale także poczuć specyficzny klimat stolicy Imperium Brytyjskiego.
Źródło: http://www.gry-online.pl/S016.asp?ID=25058
W sumie to nie wiem jaka jest dalsza historia po śmierci desmonda.
Jejku, tasiemiec się z tego zrobił koszmarny... Ciekaw jestem ile jeszcze zdołają upchnąć części w "miarę" ciekawych okresach historycznych, w końcu powoli im się kończą opcje...japonia, ale odmawiają, bo za mało cool. Faktycznie, lepiej do gry o skrytobójcach pasuje starożytny egipt, przemysłowy londyn z marksem i rewolucja październikowa, sigh.
Z drugiej strony, wyobrażacie sobie Assasyna np. w Iraku? Gracie Osamą przeciwko Templariuszom którzy opanowali USA, mhm... organizujecie WTC coby ubić overlorda templariuszy, byłoby słodko ^ ^AC IX-11? :D
Anyway, ja przygodę z serią zacząłem od bodajże "drugiej" dwójki, tj. przygód Ezio w Konstantynopolu i byłem zachwycony, na tyle zachwycony że odpaliłem jedynkę która była w bundlu... I przeżyłem koszmarne rozczarowanie, straszny shit to jest, nie mam pojęcia w jaki sposób tej grze się udało odnieść sukces.bo większość graczy gra przez cztery-pięć godzin, a wtedy AC był jeszcze dość zabawny. Dopiero potem zaczynały się nudy, bo w kółko to samo przez kolejne 15 godzin