Komuniści i faszyści są naturalnymi wrogami. Jak demokraci i faszyści. Albo faszyści i inni faszyści. Przeklęci faszyści, zrujnowali faszyzm.
Strategia "ciosu w plecy" z początku odniosła sukces. Na granicy ze mną Niemcy nie trzymali żadnego wojska, więc zaraz po rozpoczęciu ofensywy
przebiłem się dość daleko do Niemiec, ale moja ofensywa została zatrzymana dość brutalnie. Zacząłem tracić dużo żołnierzy, zabijając co prawda więcej Niemców, ale ja wciąż jechałem na polityce Obowiązkowej Służby, a oni mieli już Wszystkich Dorosłych. Ponadto, o ile Turcy zostali ściśnięci dość bezproblemowo, o tyle Hiszpanie okazali się być twardym orzechem do zgryzienia. Z trudem dotarłem do Saragossy, a potem front stanął w miejscu. Co gorsza, ZSRR postanowiło zaatakować Rumunię, a więc Europa stała się potrójnym polem bitwy - walczyłem z Rzeszą i ZSRR, którzy walczyli jeszcze między sobą. Jedna z armii, które walczyły w Turcji musiała od razu rzucić się na front kaukaski, a druga do Rumunii, na front w Besarabii. I o ile Sowietów łatwo było przepychać, o tyle Niemcy i Słowacy mocno się okopali.
Kiedy tak wojska włoskie raz po raz odbijały się od umocnień niemieckich, marszałek Badoglio i generał Messe stwierdzili "Hm, może jednak trzeba było wcześniej zacząć badania nad artylerią przeciwpancerną", a następnie rozkazali wysłać kolejną falę.
Tymczasem, zgodnie z przewidywaniami, Amerykanie mieli tylko kilka dywizji piechoty w Waszyngtonie,
a reszta była kompletnie bezbronna. Wystarczyło zająć kilka większych miast, by znowu się poddali.
Ciekawie sprawa wyglądała
na dalekim Wschodzie. Japończycy długo nie przysyłali żadnych znaczących sił na front, przez co Syjam upadł właściwie z marszu, a potem ruszyłem na okupowane Chiny i nawet, jak widać, nieźle mi szło. I wszystko by się udało, gdyby nie ci wścibscy Sowieci i ich zapchlone .sin! A to dlatego, że i tak mając mało wojska jak na tak szeroki front, musiałem jeszcze wysłać kilka dywizji do walki z Sowietami, żeby mnie nie oskrzydlili. I w ten sposób ofensywa w Chinach zwolniła, bo choć w walce 1v1 moje dywizje były górą, to często były okrążane i odcinane od reszty wojsk, bo działały w osamotnieniu na sporych odcinkach frontu.
A, i wciąż uważam, że AI, przynajmniej dla niektórych krajów, zostanie dodane w DLC. No spójrzcie, kuhwa,
na ten odcinek frontu. Przez co najmniej tydzień nie było tam żadnych moich wojsk, Japończycy mieli natomiast kilka dywizji i czystą drogę do werżnięcia się w moje terytorium. I zaprawdę powiadam, tego dnia nawet jedno jebanie nie zostało dane przez wojsko japońskie.
Jakby tego było mało, gdy tak dziarsko bawiłem się w Chinach i w przesyłaniu dywizji z Ameryki do Europy,
Niemcy przeprowadzili kontrofensywę. Wdarli się niemal do zajętej przeze mnie Francji, odbili się też w okolicy Węgier, straciłem także Holandię. Dopiero, kiedy na szybkości wynalazłem broń przeciwpancerną dla piechoty i dodałem wsparcie ppanc. dla dywizji, zacząłem się odbijać. Ale z nieco ponad 2 mln manpowera zostało mi ostatecznie ok. 800 tys. Na szczęście, powoli przebijam się w stronę Berlina.
Kolejna ciekawostka - tak jak USA w poprzedniej wojnie nie było w stanie poradzić sobie z moim 1000 myśliwców, tak tutaj, zaraz po ataku na III Rzeszę rzuciłem 1000 samolotów nad Beneluks i 1000 nad Zachodnie Niemcy. Z jednej i drugiej eskadry po kilku miesiącach została może 1/5.
Dobrzy są.