Alvaro wziął miecz wbity w ziemię pod drzewem i po krótkich oględzinach stwierdził, że jest on lepszej jakości niż ten, który znalazł wcześniej. Nie można tego było nazwać porządnym ostrzem, ale było w odrobinę lepszym stanie. Poprzednią broń oddał Soorenowi, a sam powoli ruszył za Diegiem, cały czas przyglądając się Staremu Obozowi. Po chwili dostrzegł, że droga doń prowadząca biegnie tuż obok gęstego lasu, a następnie przebiega mostem za rzekę. Wejścia do obozu strzegła zaś potężna, drewniana brama, prawdopodobnie również niezbyt możliwa do sforsowania przy użyciu siły.
Diego nawet się nie obejrzał, gdy Sooren odmówił natychmiastowego wyruszenia w dalszą drogę. Sam świeżo upieczony skazaniec przyklęknął obok truchła Ścierwojada i już po chwili stwierdził, że najwyraźniej osobniki żyjące w kolonii zostały w jakiś sposób przeobrażone pod wpływem działania tej przeklętej magicznej bariery. Były bardziej umięśnione od swoich kuzynów z kontynentu, ich skóra była jaśniejsza, a dziób wyraźnie dłuższy. Jednocześnie nie było pewności, czy w Górniczej Dolinie nie występują jeszcze większe osobniki - możliwe, że Ścierwojady, które właśnie pokonali, były jeszcze młode. Świadczył o tym chociażby właściwie brak jakichkolwiek szram, których starsze osobniki mogły się nabawić podczas walk między sobą albo starć z myśliwymi. Jako, że Ścierwojad nie był zbyt tłusty, a raczej żylasty, to Soorenowi z trudem przyszło znalezienie i wycięcie tych bardziej nadających się do spożycia kawałków.
Tymczasem Karl pobiegł na górę i ściągnął stamtąd truchło Kretoszczura, którego powalił wcześniej Alvaro. Był w stanie unieść martwego zwierzaka bez poważniejszego trudu, więc był to najprawdopodobniej młody osobnik. I chociaż Karl znał się na anatomii zwierząt, to nie potrafił oprawić Kretoszczura, do tego potrzebowałby pomocy chociażby myśliwych, którzy kręcili się niedaleko. Zanim zdążył zejść na dół, Sooren skończył patroszyć Ścierwojada a reszta grupy zdążyła już zejść niżej i przechodziła właśnie obok polany, na której obozowali myśliwi odziani w niebieskie stroje. Uważnie rozglądający się za roślinami Karl zdołał dostrzec pod drzewem, obok którego wcześniej toczyła się walka, roślinę z zielonymi liśćmi i fioletowym kwiatem. Dla przeciętnego obserwatora byłoby to zwykłe zielsko, ale dla byłego nowicjusza jasnym stało się, że oto trafił na Serafisa, roślinę leczniczą dość często występującą na wyspie Khorinis, a co za tym idzie również w Górniczej Dolinie.