Odkryłem tajemnicę kryjącą się za ideą Międzymorza. Pierwsze, co przychodzi człowiekowi na myśl, kiedy wyobraża sobie Międzymorze, to sojusz z Litwą, Łotwą, Rumunią i całą resztą tego tałatajstwa. Otóż okazuje się, że jest trochę inaczej. Litwa, Łotwa, Estonia, Rumunia i Węgry to nie są potencjalni sojusznicy dla Polski - to są dla Polski potencjalne ofiary
Jednocześnie wypowiedziałem krajom bałtyckim i Rumunii wojnę, zjadłem ich a zaraz potem rzuciłem się na Węgry (które w akcie desperacji dołączyły do Osi, ale na szczęście Niemcy nie dołączyły do wojny po ich stronie). Potem oddałem Niemcom Gdańsk, żeby dali mi spokój, a sam zaprosiłem do frakcji Bułgarię tym samym uszczuplając listę potencjalnych członków Osi już o 2 (Węgry i Bułgaria), a całe wojsko przerzuciłem na wschód. Wkrótce później ZSRR napadło na Finlandię, która od razu zechciała dołączyć do mojej frakcji i tym samym dała mi powód do ataku na Związek Radziecki. Szczęśliwie, Sowieci wycofali większość wojska z granicy ze mną tuż przed moim atakiem, więc do Kijowa i Leningradu dotarłem właściwie bez napotykania poważniejszego oporu.
A aktualnie, jestem w połowie drogi do Moskwy i Rosjanie dalej nie dają rady zorganizować jakiejś sensownej obrony
Przy okazji pierwszej rozgrywki Polską, która daje szanse na sukces, doszedłem też do pewnych wniosków na temat zorganizowania moich dywizji piechoty. O ile tacy Niemcy, Włosi czy Japończycy mogą sobie pozwolić, żeby obok Saperów, Szpitali polowych, Zwiadu i Wsparcia artylerii dodać sobie Kompanię logistyczną, to ja zamieniłem logistykę na Wsparcie ppanc. I powiem szczerze, że sprawdza się wyśmienicie - cała armia złożona tylko z piechoty i bez trudu przepycha radzieckie dywizje pancerne, aż mam wrażenie, że nawet Niemców bym odparł na tym układzie