Ale znacie drugą taką serie, która zmieniła się w taką aberracje? Gothic mnie nie ruszał, jak był G3 czy nawet Arcania. Call of Duty ni ziębi, ni grzeje. Assassins Creed - meh.
Yeah, Sillent Hill to bardzo dobry przykład. Ale mam inny - Warcraft. Command & Conquer (ktoś z Was grał w czwórkę? M-A-S-A-K-R-A). Iiiii.... <suspens> DAWN OF WAR!
Żeby nie było, że offtop
O ile patrząc na ten filmik nie widzę jakoś różnicy pomiędzy platformami, to jedna rzecz rzuciła mi się w oczy... Kable. Jakim cudem kable przetrwały apokalipsę jądrową? I dlaczego nikt tego nie wykorzystał? Zakładając że to kable elektryczne... Ile można znaleźć zastosowań dla zwojów dobrej jakości miedzi w środowisku post-apo? Ilość możliwych kombinacji aż nie mieści mi się w głowie.
3 i NV są strasznie drętwe pod tym względem.
I tak i nie. Nie bronią się jako fps ze względu na ślamazarność rozgrywki (konieczność elementów rpg), ale nie zaprzeczysz, że mielenie tłumów ghuli czy raiderów gatling gunem było miodne.
Niedawno widziałem filmik jak koleś w F4 w power armourze kijem do bilarda zatłukł Szpona. Nie wiem jaki poziom trudności to był, ale nawet takie gryTV (chyba) mówią, że PA zbyt szybko się dostaje.
Odnośnie Power Armora w F4 - o ile sam się nie zgadzam z tym, że dostajesz ten sprzęt na początku gry, to w jednej z recek wyczytałem, że masz do niego ograniczone paliwo. To że rzeczone paliwo leży sobie porozrzucane gdzie popadnie to inna rzecz.
Plus nie możesz nosić go przy sobie, wsiadasz do niego jak do pojazdu - jeśli chcesz go wziąć na zadymę, to się musisz po niego wrócić
A to jest akurat moim zdaniem na plus. W końcu nie mówimy o kawałkach blachy które wciągasz na siebie jak sweter, tylko o w pełni autonomicznej, jednoczęściowej wspomaganej zbroi. To że w poprzednich grach mieściła się w plecaku i dawała przenosić to było uproszczenie.
No kurwa...
To nawet w f3 i f nv eby móc go nosić, trza było się sporo najebać. A tu co? Zbyt wcześniej.
Nawet w sumie nie tyle, że zbyt wcześniej, najgorsze jest to, że zaczynamy śmigać w nim bez przeszkolenia. Hello!
Ja już zawsze będę tęsknił za tym poczuciem potęgi jakie dawał PA w F1 i F2. Kule się po prostu od Ciebie odbijały, laserom śmiałeś się w twarz, jedynym zagrożeniem była najwyższej klasy broń plazmowa.
F2: Odpowiedni build postaci, PA, dwa gauss pistole - i siedmiu martwych enklawowców na turę. Damn, aż mam ochotę zagrać jeszcze raz.
I te boskie komentarze npców. Tego też mi strasznie brakuje. Więcej życia miało New Reno w F2 i więcej reakcji na Twoje postępowanie niż całe Capital Wasteland w F3.
stary, oni nie umieją odtworzyć cementu ani cegieł, ba, przerasta ich stworzenie desek oraz szwalni
W tym nie ma nic nielogicznego. Ty byś umiał? Kto przeżywa apokalipsę? Losowi ludzie. Szansa że trafi się ktoś o odpowiednich umiejętnościach jest wprost proporcjonalna do rozwoju cywilizacji - bowiem im wyższy ten poziom, tym mniej ludzi posiada taką - nieprzydatną z punktu widzenia cywilizacji w której żyją - wiedzę. Przecież wszystko kupujesz w sklepie, więc po co Ci te umiejętności, a do sklepu trafia to z fabryk gdzie proces produkcji nadzoruje dosłownie kilka osób. Podczas apokalipsy łańcuch logistyki zostaje przerwany, a wiedza bezpowrotnie utracona. Nawet ta najbardziej podstawowa. Chciałbym zobaczyć jak szyjesz sobie koszulę - od uprawy lnu (który nawiasem mówiąc jest bardzo niewygodnym materiałem na ubrania które stykają się ze skórą - m.in. w ogóle nie oddycha) poprzez tkanie aż do szycia.
Niestety rozwój cywilizacji nie jest czymś linearnym - wraz z postępem technologii tracimy umiejętności których już nie potrzebujemy. Gdzieś już kiedyś wspominałem, że wydobywane z ziemi resztki ubrań z wczesnego średniowiecza i okresów wcześniejszych techniką szycia (np. dokładnością ściegu) zawstydzają dzisiejsze maszyny.
Inny przykład czegoś, co kiedyś było common knowledge, a dzisiaj już nie jest - nie buduje się domu w zagłębieniu terenu.
Jeszcze NV to ok, bo tam NRC wyciągało elektronikę i zamieniało uszkodzone PA w zwykłe zbroje, ale normalne PA?
Swoją drogą to też jest absurd. Czyż ideą Power Armora nie jest to, że jest tak potężny i ciężki, że musi wspomagać pracę Twoich mięśni żeby dało się go udźwignąć?
Choć inna sprawa to że zgodnie z logiką fallouta3 (i częsciowo niestety 2) lasery klasy wojskowej walały się w każdym śmietniku i byle ćwok może je przerobić na gnata, co widać po tych kulawych self-made-designach.
O ile odnośnie trójki masz rzeczywiście rację, to jeśli chodzi o dwójkę to nie wiem do czego pijesz. Broń laserowa i plazmowa miała w niej ewidentnie futurystyczny dizajn bez żadnego ramshackle-zrób-to-sam feelu, plus nie była wcale taka popularna. Osobiście raczej spodziewałbym się w post apo właśnie znacznego spopularyzowania takiego uber-rzadkiego i drogiego na etapie cywilizacji sprzętu.
Załóżmy.
Masz społeczeństwo, które składa się z 320 milionów ludzi (współczesne USA).
Założmy, że każdy urzędnik ma na wyposażeniu pistolet laserowy (mniej więcej coś podobnego było w Falloucie, może nieco upraszczam)
W USA jest to 500 tys ludzi. tj. 1/640 społeczeństwa.
Teraz załóżmy że apokalipsa zabija 90% ludności (dosyć optymistyczne)
z 320 milionów zostają nam 32 miliony. Przy czym liczba pistoletów laserowych się nie zmienia - dalej jest ich 500 tys. Co to znaczy? Że jeśli założymy że w wyniku regularnej grabieży ruin starej cywilizacji wszystkie te pistolety trafiają w obieg, to co 64 osoba może taki pistolet posiadać... Czyli częstość jego występowania wzrosła stukrotnie.
Oczywiście to tylko hipotetyczny bełkot, ale próbuję ukazać tendencję - że jeśli w danym społeczeństwie coś było rzadkie, to przy nagłym, silnym i negatywnym wstrząsie demograficznym statystycznie nagle okazuje się być znacznie częstsze niż można by pomyśleć - bo ten sam, niezmieniony zasób przypada na znacznie zmniejszoną liczbę mord.
Nawet jeśli założymy że zasób ulega zmianom (w stylu np. część pistoletów odparowuje razem z ich właścicielami w wybuchu jądrowym) to jednak pistolet ma większe szanse na przetrwanie apokalipsy niż człowiek, więc spadek liczebności zasobu będzie mniejszy niż spadek liczby potencjalnych użytkowników.
Zresztą, z czego oni mają szyć? Z kurwa kukurydzy, czy sierści psów? Jak cały świat to jedna wielka jebana pustynia. ;P
Ot, zostają im skórzane ciuchy, a przedwojenne garnitury to rodzaj luksusu.
Masz dużo racji. O ile Fallout zakłada odmienny od uznawanego przez naukę scenariusz po apokalipsie jądrowej (brak nuklearnej zimy) to rzeczywiście uprawianie czegokolwiek byłoby bardzo trudne... Ba, myślę że szmaty ze skóry też mogłyby być bardzo drogie - w końcu jak dużo zwierząt by się ostało?
akurat tuning PA sucharzy, bo PA to nie są klocki lego. Tz gameplayowo moze fajne, ale nie ma w tym zadnej logiki.
True. Zakładanie do jednego PA np. prawej nogi od innego (bo do tego ten gameplayowy tuning się sprowadza) wymagałoby nie tylko eksperckiej wiedzy z zakresu metalurgii, elektroniki i chemii, ale i warsztatu dorównującego możliwościami tym pre-apo. Inaczej uzyskałbyś power armor którego prawa noga nie jest wspomagana. Albo taki, który wymaga od Ciebie chodzenia bokiem wobec źródeł promieniowania, bo jak niby odtworzysz ekranowanie przeciwpromienne, skoro dopiero co urżnąłeś jedną nogę i założyłeś inną?
a szyc mogą z lnu, bawełny lub wspomnianych skór. Pustynia to nie problem, żreć jakoś żrą. Zamiast kukurydzy starczy zasiać jakiś len lub bawełnę i zagonić murzynów do zbierania, to nie jest technologia NASA, a ubrać też się w coś trzeba. Doh, mnie papcie nie wytrzymują dłużej niż 5 lat, a w fallu jeszcze po 200 wszystko swietnie nadaje się do noszenia. Chyba ze Stalinium je robili.
Szycie z lnu czy bawełny - no cóż, to też problem nowych falloutów, że pokazują uprawy ładnie sobie rosnące na pustyni pośród napromieniowanej ziemi. That would not work in real life. A jeśli założymy że masz nieskażoną ziemię i możesz cośtam uprawiać to w tym momencie musisz wybierać - czy zasadzisz proso, kukurydzę albo pszenicę, czyli jedzenie, czy też len albo bawełnę - na ciuchy, ale ryzykując, że przymrzesz głodem jeśli coś pójdzie nie tak? Uprawa roślin to nie jest proces maszynowy, trzeba się użerać z pasożytami, plony zależą od pogody itp.
Ale zakładając, że pokonałeś wszystkie przeszkody odnośnie uprawy - i przeżyłeś czekając aż Twoje uprawy dojrzeją - dalej pozostaje problem utraconej wiedzy. Jak pisałem wyżej - umiesz szyć? Co byś zrobił? Dochodził do tego od nowa metodą prób i błędów. Albo nosił ciuchy wytkane i zszyte na odpiernicz które rozpadałyby Ci się na plecach od co mocniejszego szarpnięcia. Takie np. krosno to wcale nie jest mechanicznie proste urządzenie - nie skonstruuje go od zera byle Janusz.
Ratunkiem są właśnie ciuchy ze skór - od tego zaczynaliśmy w końcu w paleolicie, a zrobienie ubrania wymaga jedynie szydła coby porobić dziurki i dowolnego "sznurka" żeby połączyć ze sobą materiał. No i noża coby go wykroić.
Przy scenariuszu post-apo nie tylko technologia NASA nie jest dla Ciebie dostępna od zaraz. Nawet to, co dzisiaj wydaje Ci się oczywiste byłoby niedostępne. Umiesz piec chleb? Umiesz polować, tropić zwierzynę, umiesz w ogóle strzelać z broni palnej? Umiałbyś w ogóle zbudować dom który będzie stał przez kilka sezonów z dowolnych materiałów?
Ale fakt, te ciuchy po 200 latach wciąż będące w całości to kompletna bzdura. Przetrwałyby tyle może gdyby były w całości z plastiku. A i to tylko wtedy, jeśli nie byłyby wystawione na światło słoneczne.
No i motyw UFO był nawet w F1.
W F2 był nawet prom z Enterprise'a z porozrzucanymi dookoła, martwymi Red Shirts ; ) Fallout rzeczywiście jest tylko semi-poważnym podejściem do post apo. Ale taki np. Mothership Zeta to już nieogarnięcie uniwersum, w którym alieni zawsze byli tylko puszczaniem oczka do gracza, nigdy poważną częścią lore.
A mi się on tam podobał, lepsze to niż smutki starego świata NV. :p
Akurat Big MT było całkiem przyjemne. Dla mnie najgorszy był dodatek Dead Money, absolutnie trupio chujowy gameplay - a zaraz za nim Lonesome Road. Jezu, jak mnie męczyły te monologi naszego nemesis.
Znalazłem takie cosik ;d
Powinienem widzieć różnicę? Hmm. Widzę że inni też nie widzą