Ehh centrowcy... Problem mój polega chyba na tym, że mówię sobie, że wszystko naprawię, ale gdy zrobię jedną rzecz, ogarnia mnie poczucie kontroli nad sytuacją, a w związku z tym postanawiam, że resztę pracy odłożę na jutro - to samo mityczne jutro, w którym wyjdę do ludzi, odkryję lekarstwo na raka i zhakuję Statuę Wolności. Dzień dzisiejszy natomiast zostawiam sobie na gierki, oglądanie filmików, przeglądanie szą i dłubanie w nosie.
Cóż począć z tą złowrogą prokrastynacyją?