Oczywiście, że ludzie czepiają się LOTRa. Tam też od ch. pana było pozmienianych rzeczy. Ale oś filmu była niezimennie ta sama. Piszesz, że Jackson "rozwija wątki, które w Hobbicie zostały napomnięte" - okej, jaki wątki rozwija? Bo mi się wydaje, że owe wątki sobie zwyczajnie wymyśla.
A w Hobbicie nie jest? No wybaczcie panowie, ale to my chyba jakiegoś innego Hobbita przeczytaliśmy, bo póki co wszystko idzie po kolei z tego, co pamiętam. Pojawianie się rozbieżności w pewnych wątkach, czyli chociaż ten popularny w drugiej części Beorn, to inna bajka. Dodanie Azoga też nie zaburzyło nic, a nic, bo zamiast pogoni w postaci goblinów i wargów, mieliśmy orków na wargach. Wątki dodatkowe?
Radagasta uważam za okej. Fajnie, że przedstawiono nam kolejnego czarodzieja. Tym bardziej, że było o nim napomknięcie w książce.
Wątek z Dol Guldur był w książce wspomniany, ale nieopisany. Więcej troszkę było w Silmarillionie albo Niedokończonych. Sama akcja działa się na równi z wędrówką kompanii do Ereboru po tym, jak Gandalf się odłączył od nich. To mi się akurat bardzo podoba, że PJ postanowił to pociągnąć. Naradę w Rivendell uważam za preludium do tego wątku.
Co tam jeszcze było? Legolas i Tauriel.. okej, niektórym się nie podoba głównie ten pierwszy i wątek miłosny (rzekomo) tej drugiej. Kwestia gustu imo. Uważam, że postać blondaska wcale nie jest nie na miejscu. W końcu był on księciem Mrocznej Puszczy, synem Thranduila, który w Hobbicie występował. Dodatkowo jego obecność jest jakby takim wiązaniem Hobbita z Władcą Pierścieni. Co do elfki, to byłem sceptycznie nastawiony, ale jak ją zobaczyłem, to mi się spodobała, hehe. I nie robiłbym wielkiego "Aj low ju" z tej akcji ratowania Kiliego. Wątpię, by PJ zrobił z tego Love Story.
Powiedz mi, które wg Ciebie są jego wymysłem, to będę jechał dalej.
Wiecie, ja na Hobbicie się dobrze bawiłem, świetnie zrobione kino akcji, ale chyba mamy prawo mówić o tym co nas wkurza, co było w naszym odczuciu niepotrzebne?
No jasne, że masz
Smok tak, był zajebisty. Pod wszystkimi względami. Ale dla jak w większości filmów artów ze smokami mają za długie szyje. Nieproporcjonalne. W Hobbicie to samo. Głowa dobra. Tułów i cała reszta do niego przyczepiona też, a szyja z dwa razy dłuższa od całego ciała (nie licząc ogona).
Zgodzę się! Zrobili z niego taką trochę wywernę. Mnie także jedyne co, to szyja trochę przeszkadzała, no ale okej, niech już taki będzie. Przy całej reszcie ten jeden mankament jest prawie niezauważalny
Maniek, juz ci pisałem - bo LOTR to trzy tysiące stron które zesrasz się a nie wciśniesz nawet w czterogodzinne filmy, Hobbit to książeczka licząca trzysta stron a i tak udaje się taką ekranizację spieprzyć
Jakie trzy tysiące? Nie przesadzaj
Kwiaty są ciężkie do pobicia, wierz mi.
Twoja kobieta to chyba straszna materialistka!
Mam wielbić też Avatara, bo zarobił krocie i ma zajebisty marketing?
Proszę Cię.. na mnie ten film nie wywarł żadnego wrażenia. Może dlatego, że popełniłem niesamowity błąd. Poszedłem na wersję 2D i nigdy nie widziałem go w wersji 3D. Zabijcie mnie xD