Z drugiej strony tak jak nie znoszę pisu, tak cięzko się o to obrażać, bo wiele się ta metoda nie różni od innych "legalnych" form manipulacji. Bardziej smutne jest to, że ludzie tak się dają niezależnie od rodzaju "ataku". Zanim wymyślono analizę big data ludzie również dawali sobie wmówić różne cuda na kiju (zarówno obiecanki, jak i brudy oparte na półprawdach), główna zmiana polega na tym, ze politycy, o ironio, słyszą w końcu czego ludzie oczekują, by móc im powiedzieć to co chcą usłyszeć.