będę robił punkty w ramach waszych akapitów, pójdzie szybciej
Zacznijmy od tego, że czasy romantyczne, gdzie gry powstawały w garażach dla zabawy, a nie dla kasy już dawno minęły. Obecnie branża gier to jest biznes i to dosyć sporych rozmiarów, liczy ilość sprzedanych pudełek, a nie ich zawartość. Koszty produkcji zwiększyły się niebotycznie i to zmusza twórców do wchodzenia w spółki z wydawcami, którzy wykładają kasę i często wymagają takich, a nie innych rozwiązań. Jest to swoisty kompromis pomiędzy "ja chce to i to, ale nie mam za co", a "zrób to tak i tak, a ja dam ci na to środki". Szkopuł polega an tym, aby znaleźć odpowiedni balans i tak jak w przypadku CoDów mamy armię klonów robionych tylko dla wyciągnięcia kasy, tak Skyrim, przynajmniej moim zdaniem, oferuje coś więcej.
1) te czasy akurat wróciły dzięki szeroko pojętemu rynkowi indie. Tzn ok, takich typowych RPGów to tu prawie nie ma, ale wskrzesił się zapomniany gatunek platformówek (tbh, ten aż za bardzo) z bardzo oryginalnymi pomysłami czy innych przygodówek (oglądałem ostatnio 15 min z nowego broken sworda, wygląda obłędnie; Albo Primordia którą muszę wreszcie kupić)
2) problem polega na tym, że duże gry to już nie kompromis, ale dyktat tych, co dają kasę. Nie bez powodu 90% studiów developerskich pozmieniało nazwy np. na EA Black albo inne EA Canada - ma to podkreślać że są tylko pionkami w ramach korpo. W innych przypadkach nazwy własne zostały często tylko dlatego, że są znane. Riseny czy wiedźminy to nie jest tzw. najwyższa półka jakościowo-sprzedażowo-cenowa, im bliżej do gier indie
3) zależy o którym aspekcie skyrima chesz rozmawiać. Zabugowany tak, że gry obsidianu wydają się szczytem technologii, ogólnie rzecz biorąc brzydki i jadący na silniku już chyba ośmioletniego obliviona, z beznadziejnym interfejsem, wykastrowaną w porównaniu do poprzedników mechaniką (i do tego spieprzoną, bo wiele umiejętności jest niepotrzebnych, jak np perswazja), bez fabuły i bez dialogów, do tego powtarzalna do bólu. Plusem są smoki, ale t też tylko do momentu gdy nie okaże się, że spawnują się regularnie w tych samych miejscach. Można się przy tym odsresować i cośtam pozwiedzaćale generalnie nie jest to przykład gry która udowadniałaby że wielki budżet oznacza że coś jest lepsze niż wydany początkowo tylko na czeski rynek robiony przez 10 osób inquisitor
Kiedyś konsument nie był taki wybredny, czy mówiąc dokładnie doświadczony. Wystarczyły proste gierki i człowiek cieszył się jak dziecko samą interakcją z maszyną. Wraz z upływem czasu, producenci musieli dokładać coraz więcej, szczególnie w kwestii grafiki, a jak wiadomo to generuje spore koszty i prowadzi do sytuacji, która poruszyłem wcześniej. Oczywiście powstaje pytanie, czy kierunek rozwoju jest odpowiedni, czy nie lepiej skupić fabule, głębi postaci itd. Niestety tak jak zmieniały się wymagania graczy, tak średnia wieku spadała i obecnie coraz młodsi bawią się komputerami i to właśnie oni stanowią target. A co cieszy dzieciaki? Ładna grafika, prosta fabuła podana na tacy itd. Jeżeli chce się sprzedać jak najwięcej pudelek to trzeba spełnić oczekiwania konsumenta i w tym momencie koło się zamyka i wyznacza dalszy kierunek rozwoju.
Kolejna kwestia to czas. Obecnie człowieka ma coraz mniej wolnego czasu, szczególnie w społeczeństwach rozwiniętych, liczy na krótką, nafaszerowaną efektami fabułę, którą jest w stanie ukończyć w kilka dni, poświęcając jej godzinkę dziennie i stąd mamy takie, a nie inne CoDy, MoHy czy Battlefieldy . Dodajmy do tego zabawę w internecie, która obecnie stanowi większa wartość niż opcja single player i mamy cały obraz współczesnych tzw. strzelanek.
tu zgoda
Wracając do tematu RPGów, to czy, aby an pewno stanowią tzw. "kulturę wyższą"? Powiedzmy sobie tak, dotyczą ich prawa rynku tak samo jak innych rodzajów gier. Czyli, aby utrafić w dzisiejszy target trzeba iść w stronę grafiki i ułatwiania rozgrywki, co daje nam opisany wcześniej schemat większe koszty --> pójście na kompromisy, aby uzyskać środki --> zrobienie gry, która ma się sprzedać w jak największym nakładzie. Tym samym tracimy tu znamiona kultury wyższej. Czy to źle? Pewnie ortodoksyjni gracze powiedzą, że tak, ale czy aby na pewno? O ile kompromisy nie sa zbyt daleko posunięte, to można je akceptować i cieszyć się współczesnymi produkcjami. Wspomniany już wcześniej Skyrim, przynajmniej wg. mnie był gierką wartą uwagi, którą cieszyłem się dobre kilkadziesiąt godzin.
Zawsze są jakieś kompromisy, tylko imho obecnie właśnie na kompromis się nie idzie - to co widzimy to brutalny, sadystyczny, zbiorowy gwałt w imię jak największej maksymalizacji zysków. Skyrim czy ME nie są wcale tak daleko od tego CoDa jakbyśmy chcieli. Nie chcę zaczynać gadki o starych czasach, ale jak miałeś BG, ToNN, BGII i trąbala to każde kolejne "budowało" na poprzedniku, poprawiając i rozbudowywując mechanizmy, a i potem się to rozwijało w ramach silnika infinity. Podobnie i wiele innych serii z przełomu tysiącleci, w tym nawet TESy. Teraz jest dokładnie odwrotnie, jak weźmiesz Morro, Obliviona i skyrim to okazuje się że każdy jest coraz bardziej wykastrowany, podobnie jak ME czy DA. Byle szybciej, byle łatwiej, byle przyciągnąć hamburgerowych miłośników CoDa. Po co fabuła w grze fabularnej, za duże koszta, lepiej dać jeszcze droższe wybuchy ale które będą osom na trailerze kosztującym więcej niż sama gra. To jest zwykłe szaleństwo, a starczyło jedynie zrobić grę mniejszą, choćby w 2d, i zadowolić się mniejszym ale pewnym zyskiem. Ale nie, hurr durr pobijemy coda robiąc Coda ze statsami.
Oczywiście gdzieś w zaciszach studiów, niskimi kosztami powstają "oldschoolowe" gierki, których producenci mierzą się ze wspaniałą wizją i brakiem funduszy na jej realizację. Można zapowiadać innowacyjną rozgrywkę, głęboką fabułę, skomplikowane zagadki i nietuzinkowe postaci, ale jak nie ma środków to niewiele z tego wyjdzie. I oni muszą się mierzyć z dylematem, na co starczy, a na co zabraknie, czy zrezygnować z dużego świata na rzecz dłuższej fabuły, a może wybrać starszy silnik, a za to opracować więcej lokacji?
duże studia wbrew pozorom mają ten sam problem, nawet jak robią TESa czy GTA. Do tego jeszcze kwestia rocznych-dwuletnich terminów jak CoDy, DA2, NFSy, FIFY i podobne. Hurr work work work bo będziemy tylko 120 milionow do przodu zamiast 121, durr.
Im się zwyczajnie nie chce, a rynek indie jest na tyle duży, że chcąc nie chcąc musisz się postarać by nie przeminąć z wiatrem
Gry RPG kojarzyły mi się za dzieciaka jako gry dla małych grupek osób (papierowe) i takie też mi się wydawały cRPG. Fakt faktem, że w tamtych czasach takich gier prawie nie było i nawet dzisiejszy mocny średniak byłby hitem. Ale to właśnie ta nowość dość mocno odcisnęła się na popularności danych gier czy gatunku jako całości. A wiele rzeczy teraz by nie przeszło. Teraz z kolei technologia sprawia, że można zdziałać cuda na komputerze, ale wiąże się z tym dłuższy proces twórczy i testy. Coś za coś. A im więcej czasu tym większe koszty. Ale czy RPG muszą być tworzone w oparciu o najnowszą technologię, skoro najważniejsze w tym gatunku są rzeczy kompletnie od niej niezależne?
z tą technologią to też tak nie do końca - owszem, jak ładujesz najnowsze wodotryski i chcesz tworzyć wielkie panoramy to jest to problem, ale jeśli chcesz zrobić RPGa w rzucie izometrycznym z rysowanymi tłami, to najnowsze narzędzia szalenie wszystko ułatwiają oraz dają możliwości o jakich 10 lat temu można było tylko śnić
Nie powiem, może w strzelankach to się sprawdza, ale nie w grach typu RPG. RPG poza rozwijaniem postaci zakłada wczuwanie się w postać bohatera. A jak mamy to niby zrobić, gdy dialogi są naprawdę drętwe, nie mamy możliwości wyboru co robimy, a gra sama podpowiada nam, jak wykonać to zadanie. To pytanie, po co w to grać? Równie dobrze mogę za tą samą cenę kupić sobie na DVD filmy, które mniej więcej zajmą mi podobną ilość czasu, a przynajmniej dialogi trafią się lepsze.
tbh, nawet te shotery przeżywają gigantyczną zapaść - najlepsza fizyka była w pięcioletnim Bad Company 2, historia w miarę bez dziur w siedmioletnim CoD4 (po drodze był jescze spec ops the line ale tam gameplay był porażką i nie była to prawdziwa gra AAA), AI to w wiekowym pierwszym FEAR. OD tego czasu albo nic się nie zmienia, albo następuje regres.
A jak już poruszasz temat długościto dodać do tego, że film który trwa taką samą ilość czasu kosztuje 5x mniej, a jak kupujesz bilet do kina, to nawet i 10-20x mniej.
Naprawdę nie chodzi mi tu o grafikę, bo według mnie może być ona zarówno na poziomie Gothic 1, jak też Skyrima, byleby tylko pasowała do klimatu, jaki chcą uzyskać twórcy gry. Dlatego też krytykowałem G3 ze względu na grafikę, bo z mrocznego klimatu zrobiły się nagle klimaty "egzotyczne". Szary ścierwojad stał się czerwonym odmieńcem, orkowie zaczęli wyglądać jak... No właśnie nie wiem jak. Jedno z niewielu stworzeń, które w tamtej części mi przypadło do gustu to rozpruwacz. Ze starszych potworków ładnie wyglądają wilki, ale pełzacze to kolejna pomyłka.
design to jedno (np zmiana pełzaczy z mrówek a'la śniący na miniśniącego z elementami mrówki), ale ztym mrokiem G1 bym nie przesadzał - to zawsze było toporne, przerysowane i komiksowe, G3 o ironio poszedł właśnie w realizm.
co nie zmienia faktu że to sztandarowy przykład na to co się dzieje jak wydawca za dużo się wpieprza w proces produkcyjny i wydaje grę o rok za wcześnie.
Znaczy nie powiem, fajnie czasem zobaczyć ładny widoczek w grze, z super grafiką. Jednak jeśli seria zakłada klimaty mrocznego średniowiecza, a tu nagle pojawiają się setki jaskrawych barw, to przesada.
Ja ostatnio zacząłem się zagrywać we flasowe gry, w tym też w RPG. Epic Battle Fantasy 4, to jeden przykład. Klimaty bardziej rysunkowe, ale mnie to nie zniechęciło. Bohaterowie mają super dialogi, do tego gra oferuję kilka ciekawych sekretów, które przyjemnie się odkrywa. Fakt, gra podpowiada czasem oczywiste rzeczy w dialogach np. że potwory leśne warto atakować czarami ognia, jednak nie mówi jaką dokładnie przyjmować strategię. Fajną część stanowią dialogi jak już mówiłem i to w kilku miejscach. Fakt, nie mamy możliwości wyboru, co bohaterowie powiedzą, ale w tym przypadku to nie razi, bo to jednak flash game jest, a nie zwykła gra. Zatem co jest fajnego w dialogach? Humor! Są napisane zrozumiałym językiem i naprawdę od wielkiego dzwonu zaglądam do słownika. Poza tym kwestie wypowiadane są zarówno w momencie rozmowy z osobą zlecającą zadanie, jak też ze zwykłym NPCem, który chce się podzielić z nami swoją historią Poza tym główni bohaterowie gadają ze sobą po przejściu jakiegoś etapu gry, jak też pokonaniu niektórych przeciwników. W tej grze jest naprawdę to coś, co mnie przyciągnęło na naprawdę długo.
drag polecał Fallen London czy coś takiego. I też opiera się to na klimacie i ponoć szalenie grywalne, tylko ja akurat nie miałem nerwów do zaglądania do słownika