jej ojca widzimy dopiero w trójce
Ale jego "wpływy" widzimy już w dwójce. Rozumiem, że pierwszy świat w realiach ME ma trochę inne problemy, niż dzisiaj, ale wciąż - starcie z bandą krwiożerczych najemników, którzy chcą porwać twoją siostrę a przy okazji nie zawahają się przed podziurawieniem twojego idealnego tyłka, i to nasłanych przez, jakby nie patrzeć, twojego ojca nie jest zbyt przyjemne
Shepard znajduje się w trochę podobnej sytuacji
Shepard ma przynajmniej normalne wspomnienia o rodzinie (co prawda tylko jeśli miał backstory, że pochodził ze stacji kosmicznych, ale i tak zawsze wydawało mi się, że jest to najbardziej "kanoniczny" wybór, bo jakoś sensownie uzasadnia początki niezwykłości protagonisty. Wiem, że pierwotny John Shepard ma pochodzenie "Ziemia", ale nigdy nie miało to dla mnie zbytniego sensu), a Miranda nigdy nie miała matki, ojciec tak naprawdę nie jest ojcem, a jej siostra jest w ciągłym niebezpieczeństwie.
Ale jasne, rozumiem o co chodzi. Rzeczywiście nie była najciekawszym towarzyszem. Tylko jeszcze się zastanawiam, czy to w ogóle miałoby jakiś sens, żeby Cerberus miał wpływ na stworzenie Mirandy - jej ojciec współpracował z Człowiekiem Iluzją dopiero w trójce. Nie wiem, po co Cerberus miałby mu wcześniej udostępniać swoje tajne informacje - w końcu nie mogli przewidzieć, że dziewczyna ucieknie od niego, przyłączy się do nich i w ten sposób inwestycja się im zwróci
ich troska o ludzkość tak naprawdę nie jest pokazana.
No oprócz tej placówki badawczej, w której eksperymentowali z biotyką na dzieciach był jeszcze projekt Nadzorca (i Podniesienie, jeśli bierzemy pod uwagę nie-gry. No ale przyjmijmy, że nie bierzemy). Jak dodasz do tego projekt Łazarz i cały ten ambaras z ratowaniem kolonii przez Zbieraczami to już masz kilka operacji, które wymagały mnóstwa zasobów i ludzi do przeprowadzenia. Te dwa pierwsze były zdecydowanie wątpliwe moralnie, ale ulepszone implanty biotyczne i możliwość kontrolowania gethów to chyba oczywiste profity dla ludzkości