Generalnie socjal-utopia to efekt tymczasowy, możliwy do osiągnięcia tylko dla rozwiniętych społeczeństw, z wysoką kulturą polityczną i sprawnie funkcjonującą gospodanką, ale chyba niemożliwy do utrzymania na dłuższą metę.
Więc zamiast patrzeć na te bogate państwa zachodnie, które mogą sobie pozwolić na wesołe życie bo wcześniej na to pracowały, lepiej spojrzeć na Węgry, które teraz pracują, żeby kiedyś mieć wesołe życie. Z tego, co czytałem, mają tam sporawą inflację (podobnież średnia krajowa to 239 tys. forintów brutto, czyli jakieś 3200 PLN), sporo osób nie jest zadowolonych ze swoich zarobków (co jednak nie jest niczym niezwykłym w skali europejskiej), ale jakimś cudem spłacają długi, i to przedterminowo. Tymczasem Najjaśniejsza Rzeczpospolita o spłacaniu długów może tylko marzyć
A co do tego, że przedsiębiorcy nadwyżkę sami przejedzą - na początku z pewnością, każdemu by trochę odbiło jakby się zorientował, ile to nagle mu więcej nie zostaje pieniędzy. Ale myślę, że jednak wielu z nich dość szybko się ogarnie, chociażby przez wzgląd na to, że jeszcze do niedawna guzik mieli i doskonale zdają sobie z tego sprawę, jak to jest tyrać za marne grosze. No wiecie, taki schemat "człowiek z gminu się dorobił to jest dobry dla innych ludzi z gminu".
Okej, może jestem naiwny, ale szczerze? Chyba bym zaryzykował wprowadzenie takich zmian, najwyżej bym się zawiódł po raz kolejny na naszym dzielnym narodzie. Lepsze to niż gdybanie.
ale stereotypowy "polski przedsiębiorca" to synonim marudnej pizdy
Tak samo, jak stereotypowy Polak to synonim pijaka, awanturnika i złodzieja, a mimo to nie spotkałem takich wielu