(http://weblog.infopraca.pl/wp-content/uploads/wiedzmin-2-zabojcy-krolow.jpg)
Temat poświęcony dyskusji o sequelu gry Wiedźmin, wydanym przez studio CD Projekt RED w 2011 roku.
A co masz dokładnie na myśli, mówiąc "niedopracowanym"? Też średnio trawię większość stafu w W2, chcę poznać twoją opinię.
Ta gra jest przede wszystkim zbyt krótka. W W1 miałem wrażenie kompletności historii, zwłaszcza że po V akcie niespodziewanie pojawił się jeszcze epilog. Tu, gdy szedłem na
spotkanie z Letho, byłem pewien, że po rozmowie i być może walce zwieje Geraltowi
i odwiedzę przynajmniej jeszcze jedną lokację, zagram w jeszcze jeden akt. A tu klops. Po prostu dziura fabularna - to dla mnie niedopracowanie. Poza tym, gra została uproszczona i zcasualizowana. Gołym okiem widać, że Redzi poczuli kasę i widząc, że ich produkt świetnie się sprzedał, chcieli po pierwsze zarobić, a dopiero po drugie stworzyć grę. Zrezygnowali z trybu izometrycznego, za którym co prawda nie przepadam, ale do tej gry pasował mi jak chyba do żadnej innej. System walki, choć już w W1 był prosty, został sprowadzony do klikania z lekką dozą taktyki i... finisherami. Co to jest: cRPG czy gra z serii "Assassin's Creed"?
Spłycono nawet takie rzeczy jak pozyskiwanie przedmiotów. Biegam sobie po lokacji i zbieram całą masę różnych roślin. W W1 nie mogłem tego robić, dopóki nie dowiedziałem się czegoś o nich. Irytuje mnie także możliwość medytacji w każdym miejscu i spożywania eliksirów wyłącznie w tym trybie. Klimat gry już nie jest ten sam - w W1 było mrocznie, tajemniczo i ponuro. Nie czytałem nigdy sagi, ale zawsze tak właśnie wyobrażałem sobie świat "Wiedźmina". W W2 kolory są żywsze, otoczenie wygląda zupełnie inaczej. Taka zmiana przypomina mi przejście z G1/G2 do G3. Tam też był z tym podobny problem.
Twórcy nie ustrzegli się błędów logicznych. Co to za oblężenie, w którym z wieży wyskakuje kilkunastu żołnierzy, a król swobodnie, bez żadnej obstawy, spaceruje sobie po murach zdobytego przed chwilą miasta, na których zresztą nie ma prawie żadnych obrońców? Wiem, że mógł być problem z umieszczeniem tak wielu postaci w jednej lokacji, ale skoro był, to trzeba było to inaczej rozwiązać. Geralt w tej grze na dobrą sprawę przestał być zabójcą potworów, tylko mścicielem, którzy przemierza świat, by znaleźć mordercę swojego bądź co bądź przyjaciela (albo przynajmniej dobrego znajomego), którego w ostatecznym rozrachunku
i tak może puścić wolno. No heloł, latałem za nim przez całą grę i mogę pozwolić mu odejść, bo facet nie uważa się za mojego wroga. To tak jakby zabił mi matkę/siostrę/dziewczynę i tłumaczył się tak samo. Dobrze chociaż, że można wybrać inną opcję i walczyć z Letho (który swoją drogą nawet mnie nie drasnął - 100 razy trudniej walczyło się z Kejranem), ale i tak jest to bez sensu. I jeszcze to kretyńskie "darowałem ci życie". No niby mi darował, ale chwilę wcześniej prałem go miłosiernie i nie pozwoliłem ani razu choćby machnąć mieczem... Też mi szlachetny czyn.
Przechodząc do mniej istotnych aspektów gry, zmiana sposobu gry w kości to jakiś żart. W końcu ją opanowałem, ale w "jedynce" znacznie bardziej mi się podobała.
Reasumując, W2 jest po prostu bardziej "komercyjny" i dlatego nie wierzę, że W3 nie będzie rozczarowaniem - a bardzo bym tego nie chciał. Na razie zapowiada się drugie "Skyrim" - gratka dla zupełnie nieobeznanych w gatunku graczy (przypominam, "TES V" stał się hitem wśród YouTuberów specjalizujących się na gameplayach z shooterów i... Minecrafta - każdy nagrywał), która na pewno zbierze same oceny na poziomie 9 i 10 ("Skyrim" na GoL-u ma średnią 9,7), ale mocno przeciętna.
nie mówię o tym że ta mapa jest mała. chodzi o to że jest za mała by obejmować całą temerię.
co do W2, to oni robili go na szybkiego, żeby jak najszybciej wziąć się za W3
co do fabuły, to mają szansę trafić w tę furtkę co trafiło GTA, ned. przy czym fabuła ma mieć trzy warstwy:
-wątki lokalne-a tu jakaś potwora wieśniaków morduje, a to ktoś jakiegoś leku specyficznego potrzebuje, a tu się chłopi o miedzę pokłócili. przy czym zlecenia to nie będzie "ano tu nam nekkery harcują, zróbcie coś co by ich nie było" tylko "tam na polance coś ludzi zżera, weźcie panie sprawdźcie co się dzieje i potworę utłuczcie". Geralt będzie dysponował "wiedźminskim instynktem" (z tego co zrozumiałem ma to działać jak instynkt przetrwania w tomb raiderze), dzięki któremu, o ile ma wystarczającą wiedzę o potworach, będzie potrafił odtworzyć przebieg zdarzeń na podstawie ciał, śladów na ziemi i takim tam.
-polityka-wojna z nilfgaardem, awantury pomiędzy szlachcicami i takie tam. ponoć biedny geralt mieszając się w nie znowu decyduje o kształcie mapy, jak w dwójce
-wątek osobisty-w epilogu Letho mówi nam że Yen jest w nilfgaardzie.
bez względu na wszystko Geralt chce ją odnaleźć, przy okazji do końca odkrywając kim jest, czy raczej kim był. tu możliwe jest także spotkanie z Ciri, choć nie robiłbym wielkich na to nadziei.
;_;
spoilery!
/W7
przeniesiony - W7
Spłycono nawet takie rzeczy jak pozyskiwanie przedmiotów. Biegam sobie po lokacji i zbieram całą masę różnych roślin. W W1 nie mogłem tego robić, dopóki nie dowiedziałem się czegoś o nich.
W w2 chociaż trochę trudniej znaleźć te kwiatki niż w w1.
Irytuje mnie także możliwość medytacji w każdym miejscu i spożywania eliksirów wyłącznie w tym trybie.
Medytacja jest ok, tylko te picie potów, z drugiej strony, potki zmieniły sposób działania
Klimat gry już nie jest ten sam - w W1 było mrocznie, tajemniczo i ponuro. Nie czytałem nigdy sagi, ale zawsze tak właśnie wyobrażałem sobie świat "Wiedźmina". W W2 kolory są żywsze, otoczenie wygląda zupełnie inaczej. Taka zmiana przypomina mi przejście z G1/G2 do G3. Tam też był z tym podobny problem.
Mi się osobiście podoba, świat w w2 jest zdecydowanie bardziej ciekawszy, mniej monotonny.
Twórcy nie ustrzegli się błędów logicznych. Co to za oblężenie, w którym z wieży wyskakuje kilkunastu żołnierzy, a król swobodnie, bez żadnej obstawy, spaceruje sobie po murach zdobytego przed chwilą miasta, na których zresztą nie ma prawie żadnych obrońców?
Zasadniczo te oblężenie jest, dziwne trochę. I mimo wszystko, powtarzają sie ryje i budowa ciał postaci, bardzo.
Geralt w tej grze na dobrą sprawę przestał być zabójcą potworów, tylko mścicielem, którzy przemierza świat, by znaleźć mordercę swojego bądź co bądź przyjaciela (albo przynajmniej dobrego znajomego)
Żałuj że nie czytałeś sagi, cała historia polega na tym samym, tyle że w sadzie Geralt szuka Ciri. Ba, w książce kilkukrotnie powtarzał że już nie jest wiedźminem. A w politycznym szambie siedział na samym dnie.
i tak może puścić wolno. No heloł, latałem za nim przez całą grę i mogę pozwolić mu odejść, bo facet nie uważa się za mojego wroga. To tak jakby zabił mi matkę/siostrę/dziewczynę i tłumaczył się tak samo. Dobrze chociaż, że można wybrać inną opcję i walczyć z Letho (który swoją drogą nawet mnie nie drasnął - 100 razy trudniej walczyło się z Kejranem), ale i tak jest to bez sensu. I jeszcze to kretyńskie "darowałem ci życie". No niby mi darował, ale chwilę wcześniej prałem go miłosiernie i nie pozwoliłem ani razu choćby machnąć mieczem... Też mi szlachetny czyn.
Ale co to za problem, to jest rpg, wszystko zależy od Ciebie.
Chcesz zabijasz, nie chcesz, oszczędzasz. Ja oszczędziłem go. Tak jak Geralt oszczędził Cahira, za to że uratował Ciri, mimo że on był jej nemezis, sennym koszmarem, a w końcu nawet dołączył do kompani Wiedźmina.
przeniesiony - W7
A czy na przykład w W2 nie było trudnych wyborów? Ja miałem takich kilka. W spojlerze, aby nie zdradzać szczegółów tym, którzy jeszcze nie grali.
Pomóc Vernonowi, czy Iorwethowi? Zabić czy oszczędzić Henselta? Oszukać upiora w zrujnowanym psychiatryku czy też nie? Darować życie Sheali de Tancarville? Zabić smoka czy go oszczędzić? Stanąć po stronie upiorów zabitych sióstr czy po stronie ich brata? Uwierzyć Malenie czy nie?
I wiele innych, których nie chce mi się już wypisywać.
To były rozterki, nad którymi zawsze trudno było mi się zdecydować i przed każdą decyzją długo się namyślałem, co powinienem zrobić. Więc nie mówcie, że we Wieśku nie było trudnych wyborów do dokonania.
przeniesiony - W7
Pomóc Vernonowi, czy Iorwethowi? Zabić czy oszczędzić Henselta? Oszukać upiora w zrujnowanym psychiatryku czy też nie? Darować życie Sheali de Tancarville? Zabić smoka czy go oszczędzić? Stanąć po stronie upiorów zabitych sióstr czy po stronie ich brata?
Nie nazwę tego trudnymi wyborami, bo nie zastanawiałem się ani chwili, szczególnie w tym pierwszym przypadku. Z drugiej strony, przypomniałeś mi kilka rzeczy i naświetliłeś, jak mogą wyglądać te wybory sprowadzające się wyłącznie do neutralności.
Btw: nie "oszczędzić", tylko zostawić na pewną śmierć. Na ścieżce Roche'a Saskia umrze tak czy tak, na ścieżce Iorwetha ponoć można ją uratować. Swoją drogą, ta postać to oczywista zrzynka z Joanny d'Arc.
w sumie to w grach można znaleźć masę błędów w stosunku do książki.
Może dlatego, że to nie jest żadna adaptacja, tylko oryginalna historia na motywach twórczości Sapkowskiego? Gry zapewne mają tyle wspólnego z sagą, co seria "Batman: Arkham" z komiksami.
co do oszczędzenia Letho-k***a, koleś pomógł mu dogonić dziki gon i odzyskać ukochaną, a potem się nią zaopiekował.
Głównie dlatego, że Geralt wcześniej uratował mu życie.
przeniesiony - W7
z saskią, jeżeli mamy nóż (ścieżka Iorwetha, uratowana Filippa) zdejmujemy urok. jak noża nie mamy (ścieżka Iorwetha, uratowana Tris/ścieżka Rocha) mamy wybór-zabić czy pozostawić-jak ją zostawimy to się wyliże, to w końcu smok. dodatkowo w drodze Rocha w ogóle nie wiemy że smoczyca to Saskia
co do różnic-nie wiem co oryginalność historii ma do kwestii mechanicznych typu działanie potków czy oba miecze na raz na plecach, ale mniejsza. gdyby gra była we wszystkim idealnie wierna książce, była by o wiele trudniejsza. szczególnie mam tu na myśli podmienianie miecz (raz stal raz srebro) i negatywne wpływy kota (najmniejsze światło oślepia)
co do Letho i całego bajzlu-masz racje. co nie zmienia faktu że wszystko sprowadza się do jednego zdania-"wiedźmini na szlaku trzymają się razem"
przeniesiony - W7
Nie nazwę tego trudnymi wyborami, bo nie zastanawiałem się ani chwili, szczególnie w tym pierwszym przypadku. Z drugiej strony, przypomniałeś mi kilka rzeczy i naświetliłeś, jak mogą wyglądać te wybory sprowadzające się wyłącznie do neutralności.
Dla nie był to trudny wybór, szczególnie za drugim razem, wolne, nowe państwo, czy rozbiory Temerii, za każdym razem ścieżko mi zdecydować, wybór ścieżki, to dla mnie najtrudniejszy wybór, np. w w1 w wyborze miedzy elfami, zakonem, neutralnością, problemów nie miałem żadnych i wybrałem elfy
Może dlatego, że to nie jest żadna adaptacja, tylko oryginalna historia na motywach twórczości Sapkowskiego? Gry zapewne mają tyle wspólnego z sagą, co seria "Batman: Arkham" z komiksami.
Ależ oczywiście że mają, mają bardzo wiele wspólnego. Wiadomo że, jak sam napisałeś to nie jest egraniazcja wydarzeń z książki, bo wtedy była by uber liniowa.
co do oszczędzenia Letho-k***a, koleś pomógł mu dogonić dziki gon i odzyskać ukochaną, a potem się nią zaopiekował.
Głównie dlatego, że Geralt wcześniej uratował mu życie.
Ale jaki masz problem z Letho? Chcesz zabijasz, nie chcesz, zostawiasz go. Ja go oszczędziłem na tej samej zasadzie co Geralt oszczędził Cahira, jak wcześniej pisałem, nawet zaczęli działać razem, ja do Letho nic nie miałem. Ot zabił króla, który jakby nie patrzeć, nie był przyjaciele Geralta, Geralt tylko robił za jego ochroniarza, bo wyboru nie miał, gdyż "Królom się nie odmawia". A zabicie go, w ostatecznym rozrachunku, nic nam nie da.
Btw: nie "oszczędzić", tylko zostawić na pewną śmierć. Na ścieżce Roche'a Saskia umrze tak czy tak, na ścieżce Iorwetha ponoć można ją uratować. Swoją drogą, ta postać to oczywista zrzynka z Joanny d'Arc.
Ona przeżyje, tylko będzie dalej pod urokiem Filippy. Nigdy jej nie zabijałem, bo według niepisanego, Wiedźmińskiego kodeksu, którym Geral zasłania się jak mu wygodnie, Wiedźmin smoków nie zabija.
przeniesiony - W7
Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Trochę mnie to przeraża, ale zaryzykuje ^^
Była chwila wolnego (święta). To sięgnęłam po jakiś sprawdzony stary tytuł by się odprężyć- W2. Swoją drogą teraz mam też zamiar odświeżyć sobie 1. I Sagę! Bo pierwszy raz jak ją czytałam to miałam chyba 15 lat i już nic nie pamiętam.
Ale do rzeczy:
Mieliście tak, że długo zastanawialiście się nad którymś wyborem i w sumie żaden nie był w 100% satysfakcjonujący?(To akurat i zarzut i zaleta w jednym, bo niedosyt powoduje że chce się grę przejść jeszcze raz.)
Co myślicie o Triss? (mnie osobiście wnerwiała do granic możliwości, a jej typ urody przypominał mi taką ciotkę-klotkę, może to też wina dubbingu ;/ )
To chyba nie są damskie uprzedzenia bo np.Ves była spoko, Saskia też, no KAŻDA INNA tylko nie Triss
W2 zrobiła się taka lekko bezpłciowa bo nie było momentu, że choć trochę się bałam...(np. grając w W1 nocą, pierwszy rozdział to była poezja gęsiej skórki)
Wydaje mi się, że teksty w 2 są gorszej jakości - nawet w przekleństwach, mam wrażenie, odmieniali tylko słowo kur*** przez wszystkie przypadki... a może to kwestia dubbingu, który wyrażał mniej emocji (?)