Klimek, zadałeś warunki zadania głównie w kwestiach materialnych - że nie masz nic przy sobie, brak pracy i mieszkania - a kwestie nabytych umiejętności i doświadczenia? Rozumiem, że ich nie tracimy i rozważamy reset pod kątem nabytych dóbr i znajomości - czyli w sumie coś jak "New Game +", jak jesteśmy przy grach.
W takim razie - tracisz cały swój dorobek materialny i rodzinę/znajomości. Oznacza to, że zyskujesz nieograniczoną WOLNOŚĆ. Znikają wszystkie więzy, które cię pętały. Nie ma nikogo, kto stawia przed tobą jakiekolwiek oczekiwania czy wymagania. Możesz ruszyć w wędrówkę albo udać się do klasztoru (Franciszkanie czy Tybet - twój wybór). Nie posiadając pieniędzy jesteś zdany na ludzką życzliwość i narażony na niebezpieczeństwo ze strony tych nieżyczliwych, ale jeśli będziesz ostrożnie dysponował zaufaniem, to dasz radę. Zawsze możesz w którymś punkcie swojej podróży zdecydować, że to właśnie tutaj postanowisz osiąść i spróbować poprowadzić znowu regularne życie. Wykorzystując swoje umiejętności i wiedzę, możesz stanąć na nogi i zająć się czymś pożytecznym i/lub dochodowym. Albo możesz nadal wędrować. To wszystko ma prawo udać się jedynie, jeśli odrzucisz dotychczasowe myślenie oraz nie dasz się złamać. Jak się złamiesz i stracisz siły czy motywację, możesz już nigdy nie wrócić do społeczeństwa - jeśli zaś będziesz dbał o zachowanie swojego człowieczeństwa, to nikt nie będzie od razu cię odrzucał na każdym kroku jako bezdomnego, przybłędę czy innego szkodnika szukającego problemów. Dopóki nie znajdziesz celu swojej wędrówki, możesz dbać o siebie na tyle, na ile pozwala ci obecny rozwój cywilizacji - w dużych miastach często można wykorzystać centra handlowe czy inne miejsca z dostępnymi toaletami itp., w mniejszych miejscowościach zaś liczyłbyś na czyjąś gościnność lub okoliczności natury.
W zasadzie tracisz jedno - szansę na zwykłe życie, przeżyte wg typowego schematu od początku do końca. Schematu, z którego wypadłeś w pewnym momencie - ale możesz zawsze do tego życia wrócić, okrężną drogą - a może i nawet na skróty, zależy jakie postawisz sobie cele i jak sprawnie uda ci się je zrealizować. Wyobrażenie sobie takich okoliczności bardzo mocno otwiera umysł, swoją drogą. Niejeden człowiek zajmuje się w swoim życiu kompletnie czymś innym, niż to, do czego się cały czas przygotowywał. I bardzo możliwe, że robiłby to samo, nawet jeśli przytrafiłby mu się taki incydent, jak opisujesz.