Wiedziałem, że się nie zawiodę. B|
1. Jaki jest twój ulubiony smak lodów i dlaczego nie jest to waniliowy?
Musiałbym najpierw osiągnąć wolność absolutną, żeby lubić lody waniliowe. Są tak do bólu nijakie i przesiąknięte erą przemysłu, która wciska nam wanilię we wszystkich możliwych produktach spożywczych, podczas gdy my nawet nie wiemy, skąd się ten surowiec czerpie i jaka jest jego prawdziwa rola w kulturze naszej części Europy, że nawet ostatni retard, ociekający śliną i totalnym brakiem umiejętności samodzielnego zadecydowania o najbardziej nawet podstawowych wartościach, lubi inne lody niż waniliowe. Oznacza to, że wiąże się z nimi pewien fenomen, stanowią pryzmat, na którym światło wszechświata załamuje się, a jego byt zaczyna instynktownie i niespodziewanie poruszać się wstecz, wbrew wszelkim założeniom logiki. Tylko absolutna wolność jest w stanie podołać tej sile i szczerze pokryć z jej biegunami, które w ostateczności kierują twoje kubki smakowe w stronę prawdziwego uwielbienia wanilii. Póki co, lubię czekoladowe. Są takie... szlachetne. Ale truskawka wygrywa z nimi o jotę.
2. Lepiej jest wiecznie się umniejszać, operując na przekonaniu, że nie ma się nic wartościowego do powiedzenia, czy otwarcie wyrażać swoją głupotę, nie martwiąc się o to, że przez długi czas nasze przemyślenia będą dryfować gdzieś w sieci?
We wszystkich przedsięwzięciach - tu: w kreowaniu wypowiedzi - trzeba umiejętnie rozważyć bilans zysków i strat. W tym dobrze wyczuć sytuację. Ogarnięty człowiek ma to we krwi. Inaczej rozmawiasz z ziomeczkiem spod trzepaka, a inaczej z policjantem, który dopierdala ci mandat za absurdalne wykroczenie. Na tej samej zasadzie wiesz, kiedy twoje przemyślenia i głębokie wywody odbiją się jakimkolwiek echem w przestrzeni, w której je umieścisz, a kiedy pozostaną nieodkryte w części lub w pełni. Do tego potrafisz ocenić, w jakim stopniu w ogóle potrzebujesz, aby się odbiły/potrzebujesz zostać wysłuchany, ergo - jaką rangę i natężenie osobistego ładunku ma kreowana wypowiedź. Ile sytuacji, tyle rozwiązań.
Jeśli zaś pytasz o absolutnie uniwersalny sposób, to powiem ci, że dobrze jest mówić zawsze i w dużych ilościach. A może akurat do kogoś dotrze. To jest jak chodzenie z odkręconym palnikiem w nadziei, że przypadkiem przeleci obok iskra, która podpali strumień gazu. Należy tylko pamiętać, żeby w słowie twoim nie było zbyt dużo oczekiwań i emocji. Każda werbalna idea, jeśli tylko jest dojrzała, kształtuje się w pełni i zamyka przed opuszczeniem twojego serca. Wtedy nic nie jest w stanie jej zniszczyć, nawet brak odzewu czy atencji, bo nie ma w niej ciebie. Jeśli czujesz się takowym brakiem dotknięty, to znaczy, że popełniłeś falstart.
3. Czy chciałbyś się ze mną zamienić mózgami, gdyby to było możliwe? Powiedzmy... na jeden rok. Intrygują mnie twoje przeżycia jako normalnie dojrzewającego grotołaza (ruchacza)-outsidera zafascynowanego Testovironem, Mikkem i Kimballem. Ale czy z wzajemnością?
Obrażasz mnie, nazywając "normalnie dojrzewającym". Ruchaczem też nie jestem.
Zamieniłbym się z tobą mózgami, ale na pięć godzin góra. Żeby tylko sprawdzić, jak radzisz sobie z tym, co pospolite. Po tym już można w pełni poznać człowieka. Chciałbym, będąc tobą, zadać sobie ważne pytanie i spróbować na nie odpowiedzieć. Nie ma cenniejszych pytań ponad te, których nikt poza tobą nie słyszy. Chciałbym wreszcie zweryfikować, czy bycie tobą tak bardzo boli, jak na to wygląda.
4. Proponowane ci są wakacje - pół roku niewychodzenia z domu. Tylko ty, internet i ewentualnie twój pies (załóżmy, że wyprowadza się sam). Bez rodziców, znajomych i tych bardzo bliskich znajomych (chodzi mi o dziewczyny). Rachunki są opłacane przez kogoś z zewnątrz, masz też, powiedzmy, 200 złotych tygodniowo na internetowe zakupy w jakimś Piotrze i Pawle czy innym sklepie, który dostarcza je prosto pod twoje drzwi. Czy jesteś podekscytowany? Co sądzisz o tej ofercie?
Chyba bym zwariował. Raczej podziękuję, wolę zbilansowany tryb życia. Lubię skrajności, ale mój zapał przypomina zbiornik paliwa w ostatnim segmencie rakiety - mocno, lecz szybko. Długotrwałe pozostawianie w jednym stanie mnie zabija.
5. Widzisz siebie jako jedną, jasno zdefiniowaną ludzką istotę, czy może masz wiele wcieleń i osobowości, które istnieją w jednym umyśle i przenikają się wzajemnie?
I to i to. Fakt, że potrafię krążyć pomiędzy totalną wszechtolerancją i otwartością umysłu a mentalnym kurewstwem w otchłani chorych ambicji, ukierunkowanych jednostronnie, zahaczając po drodze o trylion różnych podtypów osobowości, nie oznacza, że cały ten kram nie jest zamknięty w jednym, skończonym bycie, który - jak przystało na jednostkę oświeconą i świadomą - wieloma barwami się mieni, z czego każda wiąże się z inną, ma w innej początek lub koniec i korzysta ze wspólnego źródła, zakopanego na samym dnie podświadomości. Jest mnie wielu, nawet bardzo wielu, ale interpretuję to raczej konserwatywnie, w najsurowszym przypadku oskarżając siebie o kaprys i wygłupy w poszukiwaniu odmienności.
6. Gdzie/W czym poleciłbyś szukać sensu albo celu osobie zagubionej?
W osiągnięciu potęgi pomagają trzy wartości - świadomość, szczerość i pokora. Będą ci mówić o wierze, ale to gówno prawda, bo wiara jest tylko przeciwieństwem lęku, z którym dzieli bezsensowny proceder wybiegania w abstrakcyjną przyszłość. Będą ci mówić o miłości, ale to gówno prawda, bo słabym człowiekiem jest ten, kto swoje szczęście uzależnia od drugiego człowieka.
Jeśli osoba byłaby bardzo zagubiona, to oczywiście - niech wierzy i kocha. To też się w życiu bardzo przydaje. Ale bez otwartych i dobrze umytych oczu będzie stała w miejscu.
7. Jaka jest najpewniejsza droga do stania się jednostką możliwie jak najmniej wartościową, poza śmiercią? Czy uważasz, że ludzie powinni się wystrzegać tego losu?
Najmniej wartościową dla kogo? Dla rodziny? Przyjaciół? Czy społeczeństwa?
Jest jeden sposób, żeby stracić wartość w ogóle: należy ją stracić przed samym sobą. Jeśli jesteś dla siebie nikim, to będziesz nikim w każdej sferze, nawet siedząc na górze złota i trzymając świat w siatce na ryby. Jeśli zaś jesteś menelem, który w rynsztoku przesącza pitną wodę przez własne przedwczorajsze gówno, ale widzi w sobie króla, będziesz królem.
Każdy ma swoją historię. Świat bez samozwańczych ofiar byłby pozbawiony równowagi. Sam decydujesz, kim jesteś. Wszystko prędzej czy później przemija jak rausz, tylko nie to jedno.
8. Tam, gdzie są zwycięzcy, wyłaniają się też zwykle przegrani. Jeśli "jesteś zwycięzcą!", jak mówią dziwni ludzie z kiepskich filmików służących samopomocy, to kto jest "loserem"? Czy wypada takim osobom współczuć i się z nimi utożsamiać?
Wierzę w równowagę. Na każdego zwycięzcę przypada jeden przegrany. To, o czym wspomniałem w odpowiedzi na poprzednie pytanie, definiuje i jednych i drugich. Ale relacja z drugim człowiekiem to zupełnie inna kategoria. Możesz wyciągnąć rękę do potrzebującego, jeśli mieści się to w twoim systemie wartości. Ba, niektórzy swoje królewskie jestestwo uzależniają właśnie od dobroci swoich serc. Na to nie ma recepty, o dziwne rzeczy mnie pytasz. Na każdą głowę przypada tysiąc sytuacji dziennie. Na każdą sytuację przypada sto osób. Nie zamknę ci tego w ramach.
9. Jacy ludzie są w twoich oczach najwspanialsi?
Podobni do mnie. Nie wiem, czy jestem tylko zakochany w sobie bez pamięci, czy po prostu obiektywnie bardzo dobry i szlachetny, ale jestem pewien, że gdybym spotkał człowieka, który zrobiłby dla mnie tyle, ile ja jestem w stanie zrobić dla drugiej osoby, byłby to mój guru. Z tego powodu staram się traktować ludzi tak, jak sam chciałbym być traktowany. Staram się, ale nie zawsze mi wychodzi. Moja neurotyczna niechęć do uznawania czyjejś faktycznej autonomii, mimo mej wszechtolerancji, o jakiej przekonuję wszystkich łącznie z sobą, a która częściej jest napompowana populizmem i skłonnością do srania zbyt wysoko, utrudnia mi przeprowadzenie czystego rachunku sumienia w tej dziedzinie. Niemniej wciąż jestem w swoim typie, jeśli chodzi o osobowości godne podziwu.
Ponieważ takowych jest na świecie raptem kilka, podpieram się drugim kryterium: szukam ludzi w second-handach. Kogoś się odrzuca, a ja go chwytam do siatki pełnej swoich idoli. Jeśli bowiem słyszę o kimś, że "jest pojebany", od razu staje się godny mojej uwagi. Lubię ludzi wielkich, a aby być wielkim, trzeba być wariatem, uznanym przez "normalnych" za "nienormalnego". Innej opcji nie ma.
Ostatecznie cenię w ludziach wrażliwość. Bobby Kimball był dobrym wokalistą (był, bo teraz jego gardło ma zaklepaną kwaterę na cmentarzu), ale nie najlepszym w swojej klasie. Jednak kiedy oglądam koncertowe nagrania, na których widzę, jak się mentalnie rozbiera, przeżywając sztukę całym sobą, jestem gotów oddać mu obie nerki. Każdy jego fristajlowy półscream między wersami, każdy gest i każde niekontrolowane tupnięcie są odzwierciedleniem czegoś, co kocham nadzwyczajnie. Mam w dupie, że pewnie w większości przypadków był naćpany. Młodszy o 13 lat i obdarzony prawdopodobnie szerszą skalą Joe Williams, który gra z totowcami obecnie, jest przy Bobbym jak paproch, gdy stoi na scenie niczym pizda i macha statywem od mikrofonu.
10. Kogo jeszcze w tym fanklubie podziwiasz poza GuRtem i za co?
Łojej. Podziwiam ciebie za odmienność. Barnejkę za to, że mogłaby być moją matką, a bawi się na forum w najlepsze i przeżywa jego gimbusiarskie problemy, przez co zachowuje się jak retard, i prawdopodobnie nie widzi w tym nic dziwnego. Oldbojów w stylu Łowcy za wytrwałość - większość z nich już zdobywała Przymierze, kiedy ja jeszcze nie miałem neta! Podziwiam Norda, ale o tym nie chce mi się rozpisywać. I Preda, bo to też wyjątkowy osobnik. Kiedyś podziwiałem olpsa, bo potrafił napisać na klawiaturze alfabet w mniej niż dwie sekundy, ale chyba stracił tego skilla. To chyba wszyscy.
11. Czy eskapizm jest zły, czy najgorszy? A może jest coś o wiele gorszego od niego?
Czemu zły czy najgorszy? Wiesz, nawet najszerzej pojęta kultura jest młodsza niż sam człowiek, została wymyślona przez niego. Teoretycznie więc nikt nie ma obowiązku dostosowywania się do niej w jakimkolwiek stopniu. A czy alkoholizm czy narkomania są złe? O ile nie dotykają bliskich osób. A czy samobójstwo jest złe? Masz wolność. To jest piękne.
12. Na jakiej podstawie oceniasz, co jest w danej chwili najważniejsze? Czy potrafiłbyś rozpisać funkcję albo jakiś algorytm, którym się w życiu kierujesz do nadawania rzeczom (ożywionym lub nie) wartości ważności?
To się czuje. Ofc wszystko się skądś bierze. Ale taki najbardziej podstawowy system wartości wynosi się z domu, jest jedną z wielu rzeczy, kształtowanych przez pięć pierwszych lat życia człowieka. Mógłbym się rozwieść teraz, definiując ciągi przyczynowo skutkowe, rzucając przykładami i dzieląc pojęcie na kategorie, ale chyba nie muszę.
13. Co sądzisz o let's playach? Masz jakiś ulubiony LP?
Jak widzę dziesiątki serii o jednej grze, albo dziewczyny robiące LP z Wiedźmina, to odechciewa mi się utrzymywania styczności z tym gównem. Żeby ci ludzie jeszcze dzielili się jakimiś wartościowymi ciekawostkami na temat danej gry albo pisali sobie scenariusze przed odcinkiem, to byłoby do zniesienia. I te debilne ustawienia mikrofonu, przez które lecplejera albo nie słychać, albo słychać zbyt głośno. I jeszcze te teksty w stylu "to tera se podlecimy, o kurwa potjon mi wypad, i pociśniemy mobka. Ciach, ciach, paczcie na demydż, haha, ej ile ekspa w końcu wykosiłem?". Gry tracą klimat przez LP.
Ale może mam luki w wiedzy. Videobloging się rozwija z prędkością dźwięku, więc może rynek LP też. Nie wiem, mam to w dupie.
14. Lubisz płacić podatek dla głupich (grać w Lotto)? Znasz to uczucie, gdy masz w kieszeni jeden potencjalnie wygrany los i w twojej wyobraźni już jesteś milionerem zastanawiającym się, na co spożytkować swoją wygraną - aż do czasu sprawdzenia wyników i przypomnienia sobie, że szansa na wielką wygraną wynosi mniej więcej 1:14000000? I swoją drogą, gdybyś wygrał, powiedzmy, dwa miliony złotych, co byś z nimi zrobił?
Kiedyś się grało, ale od lat nie kupiłem żadnego losu. O wielkich pieniądzach marzę na każdym kroku, więc podejrzewam, że kupon w kieszeni nie przysporzyłby mi jakichś niezwykłych wyrobrażeń. Ale pamiętam ten ukrywany nawet przed samym sobą śladowy zawód, gdy wylosowane liczby okazały się innymi od tych na arkuszu. To dopiero było epickie.
Gdybym wygrał dwa miliony, to pewnie zapłaciłbym od nich podatek. Potem zrobiłbym prawko, kupił sobie Alficę, najnowszego iPada, Samsunga Galaxy S4, iPoda shuffle i fajne słuchawki. I high-endowego PC za 10 tysięcy. Imprezowałbym przez miesiąc, po czym nabył na zapas skrzynkę wódki i karton baki, a resztę wpłacił na konto, żeby czekały na czasy, gdy zmądrzeję.
15. Mistycyzm, racjonalizm, czy może jakaś mieszanka jednego z drugim?
Mieszanka. Serce służy do kochania (czytaj: przeżywania wielkości), rozum do pojmowania. Wszystkie rzeczy można kochać, a większość należałoby pojąć.
16. Wierzysz w wolną wolę czy w determinizm?
Jedno i drugie. Determinizm jest przecież gromko uznawany przez racjonalistów głównie, a oni głoszą moc wolnej woli jak nikt inny. Gdybyś zapytał mnie o ślepy los i przeznaczenie, wahałbym się i drapał po brodzie. Ale pytasz mnie o coś "normalniejszego" i w tej sytuacji zaryzykuję stwierdzeniem, że wolna wola jest wszędzie tam, gdzie pojawia się wybór, choćby najmniejszy - a więc istnieje. Konsekwencje tego są po prostu wpisane w deterministyczny margines błędu, a wkrótce wchłaniane przez machinę tego świata. Do tego dochodzi oczywistość, że prędzej czy później na wszystko przyjdzie czas. Jeśli nie spuścisz wody w kiblu, zrobi to ktoś inny albo puszczą zabezpieczenia w rezerwuarze - ze starości. Jeśli nie rozpłaczesz się dziś, to jutro będzie ci ciężej żyć i rozpłaczesz się pojutrze. Nie zmienia to jednak faktu, że wolną wolę posiadasz w dalszym ciągu.
17. Czy uważasz, że spektrum autyzmu to zaburzenia czy przejaw neuroróżnorodności?
A czy przejaw neuroróżnorodności nie jest zaburzeniem? Nie wiem czemu ludzie interpretują takie pojęcia jak "odchył", "zaburzenie" czy "zboczenie" jako coś złego i przeciwnego rozwojowi. Jeśli wyrośnie ci trzecia ręka, to jest zaburzenie stoprocent. Ale czy jest się czym martwić? Możesz walić konia, jednocześnie trzymając przed sobą rozłożoną gazetę ze zdjęciem mojej siostry. A że nie możesz założyć zwykłej kurtki, no to sorry, wina krawca.
18. Jesteś na moment władcą całego świata, możesz w nim zmienić trzy rzeczy. Jakich zmian dokonujesz?
Przyznaję sobie konto pro na redtube, usuwam ustrój d***kratyczny i przywracam monarchię we wszystkich państwach objętych plagą władzy ludu, rozwiązuję instytucję kościoła katolickiego.
19. Nie chciałbyś być kotem? Nic nie robić, wylegiwać się każdego dnia, być głaskanym - i to wszystko...
Koty są niemal tak daleko poza naszym systemem pojmowania jak wanilia. Bycie kotem to gigantyczna odpowiedzialność moralna i intelektualna, której chyba bym nie udźwignął. To się tylko tak wydaje, że ich życie polega na "byciu głaskanym". Koty to świętość.
20. Jak odróżniasz idiotę od osoby inteligentnej?
Po prostu pytam o to. Tylko inteligentna osoba potrafiłaby nazwać samego siebie idiotą.
Dzięki za seta.
Na pytania xilka odpowiem jutro.