Zwrot akcji był tak gówniany, że serio byłem zniesmaczony tym. Wzięli chyba jednego z najlepszych antagonistów całego Marvela i dosłownie spuścili go w toalecie, zostawiając popłuczyny.Bla bla bla pierdu pierdu, nawet się nie dziwie że to Ty znowu naskakujesz na moją opinię. Znowu niezadowolony Mog szukający nieścisłości i wszystkiego do czego można się tylko przyczepić, ja nie wiem jak Cie człowieku czymś zadowolić. :p
I gdzie ty tam widzisz ciekawą fabułe? Zemsta nerda za to, że go zrobił w konia kilkanaście lat temu - wow, naprawdę? Iniemamocny Iron Man?
I dalej, idiotyzmy:
42+ różne zbroje Starka - chyba tyle by się nie dało doliczyć we wszystkich uniwersach Marvela. Serio.
Zbroja rozpadająca się po zderzeniu z ciężarówką (w jedynce przyjął artylerię na klatę).
Jakieś napady lękowe - serio? Alkoholizm już był lepszy. Demon in the bottle aż się prosi o ekranizację.
Iron Mana w samym Iron Manie było mniej niż Batmana w Batmanie ostatnim. A to mało. Bardzo mało. Za mało.
Dzieciak w filmie - mały hint w stronę wieku publiczności, w który uderzali.
Extremis - jakoś przed premierą miała miejsce premiera tego komiksu w aramach wielkiej kolekcji Marvela. Już tam pomysł był oklepany, ale i tak lepiej zrobiony.
Nie, dobra, za dużo, żeby wymieniać. Ten film to porażka. Niegodny finał świetnie zapowiadającej się trylogii. Coś jak z Batmanem Nolana.
Zbroja rozpadająca się po zderzeniu z ciężarówkąTo był prototyp, w dodatku uszkodzony.
42+ różne zbroje Starka - chyba tyle by się nie dało doliczyć we wszystkich uniwersach Marvela. Serio.A czy film musi być idealnym odwzorowaniem komiksu? Dla mnie ten motyw był fajny, miło się patrzyło jak kombinezony masakrują tych żołnierzy.
Bla bla bla pierdu pierdu, nawet się nie dziwie że to Ty znowu naskakujesz na moją opinię. Znowu niezadowolony Mog szukający nieścisłości i wszystkiego do czego można się tylko przyczepić, ja nie wiem jak Cie człowieku czymś zadowolić. :pNie naskakuje na Twoją opinię (właściwie ty to robisz). Po prostu ten film był dla mnie największym oszustwem od czasów Zemsty Sithów.
Zresztą osoba, dla której Niezniszczalni jest dobrym filmem nie będzie mi mówić, że nie może mi się podobać fabuła w IM3. :pA gdzie napisałem, że Niezniszczalni mają dobrą fabułę? To jest dobry film, bo nie udaje czegoś, czym nie jest - rozrywką. Iron Man to taki dramat dla dzieci ze zbrojami w roli głównej.
To był prototyp, w dodatku uszkodzony.Prototyp to był w IM1, wersja 42 ciężko nazwać prototypem.
A czy film musi być idealnym odwzorowaniem komiksu? Dla mnie ten motyw był fajny, miło się patrzyło jak kombinezony masakrują tych żołnierzy.Chyba raczej na odwrót, Ci żołnierze masakrują kombinezony Iron Mana. Idiotyzm goni idiotyzm. I fajerwerki w zbrojach!
Batmana też bardzo lubię. :]Ja też, ale nie Nolanowskiego.
Nie licząc oczywiście tych kilkuset (tysięcy?) ofiar, które przypadkiem rozpieprzył wraz z budynkami podczas np. starcia z Zodem 8)
I jeszcze jedno - Superman nie zabija! J
Nie licząc oczywiście tych kilkuset (tysięcy?) ofiar, które przypadkiem rozpieprzył wraz z budynkami podczas np. starcia z Zodem 8)To się nie liczy, to nie było specjalnie i w ogóle. Z resztą chodziło mi o to, że "prawdziwy" Superman nie zabija.
A sam film to katastrofa totalna właściwie pod każdym wzlględem. Do dziś mam drgawki na myśl, że prawie na to poszedłem do kina...(http://images2.wikia.nocookie.net/__cb20130924050516/warframe/images/5/5f/I_know_that_feel_bro.jpg)
a przypadkiem nie zapowiedziano już, że będzie dwójka i to z batmanem właśnie?
I jeszcze jedno - Superman nie zabija! Ja wiem, że to poczatki, ale bez przesady. Znając życie jeszcze to umieszczą w tym Superman vs Batman. Batmanowi nie spodoba się jak Superman zabija wszystkich wrogów.
a przypadkiem nie zapowiedziano już, że będzie dwójka i to z batmanem właśnie?Do tego właśnie pije! Batmana ma grać Ben Affleck i podobno ma grać starszą, poważniejszą wersję Batmana. No i Superman będzie takim żółtodziobem i Batman będzie go miał na celowniku, bo nie będzie mu się podobało to co robi Superman. My guess? Właśnie zabijanie.
A tak się składa, że motyw szybkich zombie polubiłem najbardziejObejrzyj remake "Świt Żywych Trupów" z 2004 roku, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Mój ulubiony film z trupami-maratończykami.
(click to show/hide)
Obejrzyj remake "Świt Żywych Trupów" z 2004 roku, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Mój ulubiony film z trupami-maratończykami.A muszę najpierw obejrzeć którąś z wcześniejszych części?
(click to show/hide)
A muszę najpierw obejrzeć którąś z wcześniejszych części?Nie ma takiej potrzeby. To osobna historia (którą obejrzałem jakieś... 4 razy, co już o czymś świadczy)
I jeszcze coś - słyszałeś o planowanym innym zakończeniu? O ile dobrze pamiętam, to żona głównego bohatera miała go zdradzić w zamian za miejsce na lotniskowcu, a on miał zaginąć gdzieś w Moskwie. Po dłuższym czasie skontaktował się z żoną, przebaczył jej i stanął na czele moskiewskiego ruchu oporu. Finał gody kina obyczajowego.Niech zapomniany zostanie ten, który próbował to przeforsować.
Niech zapomniany zostanie ten, który próbował to przeforsować.Podobno nawet sceny mieli nakręcone.
Gupi film.I właśnie takie coś nazywam przyczepianiem się na siłę.
[...]
Jak ktoś się bierze za robienie filmów takiego typu to niech co nieco przemyśli...
Gra Endera. Nie tykac nawet kijem. W ogóle.Dzięki, bo się zastanawiałem, czy na to iść do kina w następnym tygodniu. No ale skoro mam jeszcze parę innych rzeczy na oku, to nie będę ryzykował i Grę obejrzę innym razem, zapewne w necie, jak będzie w przyzwoitej jakości. Może nawet książkę do tej pory przeczytam.
Szczerze muszę przyznac, że jest to NAJGORSZY film S-F jaki kiedykolwiek w życiu widziałem. A oglądałem ich dużo.
Bękarty wojny. Po raz pierwszy... Tia, możecie ze mnie kpić ile chcecie - przyjmę to na klatę. :-[Łohoho! Obejrzał pierwszy raz! Ale cienias! A weź, idź do domu...!
Polecam, Adam Małysz.(click to show/hide)
Mówisz o tym całym Aniele?Tak. Zadałem pytanie, bo z trailera nic innego nie wynika.
Szkoda, że hajs się nie zgadza, bo poszedłbym na ten enemef.
Drogówka - gdyby wyciąć wątek przeginanych na siłę wybryków policjantów i zostawić ten kryminalny, byłoby świetnie. Natomiast odniosłem wrażenie, że reżyser specjalnie skupił się na dupczeniu dziwek i chlaniu, aby tylko poruszyć dyskusję w mediach i przyciągnąć widza.Smarzowski w swoich filmach ukazuje policję w taki sposób, że ciężko jest nie odnieść wrażenia, że na chwilę przed rozpoczęciem zdjęć zabrano mu prawo jazdy za punkty karne. Rozumiem, że służby mundurowe nie są święte, ale to już przesada. No ale ludziom się to generalnie podoba, bo nagonka na polską policję trwa w najlepsze już od dawna. Analogicznie gdyby Pasikowski nakręcił film o pogromie Polaków przez Żydów, a nie odwrotnie, budowano by mu dziś pomniki.
Poza tym, ukazana w tym filmie warszawska drogówka w rzeczywistości ma akurat jedne z najlepszych wyników w kraju.I to jest własnie najgorsze! D:
opowiedz cos wiecej, bo korci mnie by na to isc, ale bez znizek studenckich to licze kazdego zetaFilm jest przejażdżką kinową luźno opartą o historię 47 roninów z Ako, podkolorowaną elementami fantasy - wiedźma, trochę demonów i takie tam. Mówię "przejażdżka", bo to film do obejrzenia w kinie - idziesz, kupujesz bilet, jedziesz, jest ok, wysiadasz. Nie jest to kino ambitne, wybitne czy jeszcze jakieś tam perfekcyjne. Ma słabe strony i - co zauważyłem już po wyjściu z sali kinowej - są one zajebiście łatwym kąskiem dla domorosłych krytyków i znawców filmowych. Łatwo się wypomina te wszystkie niedociągnięcia, są na wyciągnięcie ręki, wręcz strasznie kuszą każdego kwaśnego marudę, żeby dał z siebie wszystko - po seansie, w internecie. Ale jakimś cudem te wszystkie słabości przeszkadzają o wiele bardziej recenzentom, niż widzom - co chyba nawet na Rotten Tomatoes było idealnie widać. "Rzeczoznawca" sypnął oceną około 10%, widzowie około 60-70%. Po wyjściu z sali nie mogłem się opędzić od myśli "o chuj im chodziło?". Ktoś gdzieś w którymś z tych internetowych zagłębi myśli filmowej napisał, że gówniano prowadzona fabuła, że narrator musi wszystko spajać i tłumaczyć. A ja się drapię po łepetynie, skąd to wziął, bo narrator odzywa się bodajże dwa razy - parę zdań naprawdę typowego narratorskiego wstępniaka - i tyle samo na koniec, typowego narratorskiego outro.
do końca nie wiadomo skąd ów potwór się wziął. Twórcy uznali, że widzom ta wiedza jest niepotrzebnaPopatrz na drugi sekret. (http://www.youtube.com/watch?v=gKdPUNwQWjQ)
Siedem
W pierwszej chwili zastanawiałem się, czy tytuł, to nie przypadkiem nieudolne tłumaczenie któregoś z naszych rodaków. Jednak w oryginale tytuł brzmi "Seven". Film opowiada o śledztwie, w którym dwójka głównych bohaterów tropi mordercę. W rolę detektywów wcielili się Freeman i Pitt. Tego pierwszego lubię, gdyż naprawdę gra genialnie, niezależnie od tego, czy odgrywa postać negatywną, czy pozytywną. W tym filmie Freeman też się spisał na medal, więc warto zobaczyć go. Co do fabuły, to całkiem dobra, choć jednej rzeczy nie rozumiem. Jednak nie chcę psuć fabuły innym, więc wrzucę to w spoiler:(click to show/hide)
Nagrałem sobie i dzięki, bo teraz na pewno go obejrzę.No to życzę miłego seansu :)
xilk:Dzięki za wyjaśnienia, teraz rozumiem :) Choć: (:D)
Para przyjaciół postanawia uprawiać seks bez zobowiązań. Sprawy komplikują się, gdy jedno z bohaterów zaczyna się angażować emocjonalnie.
Friends with benefitsChyba nie widziałem gorszej komedii romantycznej, denne dialogi no i ta fabuła... wyłączyłem po 30 minutach tak mnie nudził, ale co kto lubi. :p
Bękarty wojny - spodziewałem się czegoś znacznie innego. Nie byłem na to przygotowany.Czego się spodziewałeś po Tarantino?
Sherlock Holmes - Gra cieni - druga część przygód prywatnego detektywa, w którego wcielił się Robert Downey Jr. i kolejny film w/w reżysera, nie doceniałem go wcześniej, szejm on me.Krótko i bez pierdolenia: tak.(click to show/hide)
"Captain America: Pierwsze Starcie" ("Captain America: The First Avenger") - oglądam, ponieważ jutro w kinie leci druga część. Film jest koszmarnie głupi i mógłby się równie dobrze nazywać "Rzutnik: Pierwsza Klisza".(...)Heretyk. Każdy wie, że nowe filmy Marvela to klasa sama w sobie i Obywatel Kane wśród filmów.
Heretyk. Każdy wie, że nowe filmy Marvela to klasa sama w sobie i Obywatel Kane wśród filmów.Wśród filmów o superbohaterach - tak. DC jest za murzynami w tej sytuacji, bo Marvel jest już level wyżej, a oni dalej tkwią w przekonaniu, że można robić z klasyki gówno i tak będzie się sprzedawać.
Witamy w klubieO, oglądałem. Dziwne, myślałem, że się tutaj pochwaliłem. 7/10 it's okay
(...) W sumie nic specjalnego, tyle że leci parę niezłych tekstów oraz cycków na ekranie, ale jak się komuś nudzi obejrzeć można
Czego się spodziewałeś po Tarantino?Dobrej zabawy, puszczania oczka w stronę widza i wielu innych, cech, które posiadał Kill Bill. Tak już mam, że wszelkie filmy Tarantina porównuje do tego właśnie tytułu.
słabej 2Acha.
atrion - zostali pewno przy czarownicy bo diabolina brzmiałoby wujowo :P
ale co do xmena - czy ja wiem z tym magneto.. tzn gra jak gra, ale sama twarz jakoś niezbyt mi do magneto pasowała. Nawet młody hippie-spoony-like Xavier tak nie kłuł. Zresztą w ogóle problemem obsady imho jest to, że jest zbyt.. znana. Patrzę na starego Xaviera i widze kapitana Piccarda, obok którego stoi Gandalf jako stary Magneto, a ich młode wersje walczą z Tyrionem z Gry o Tron. Psuje to trochę imersję, jak brak końskiej vulvy.
Swoją drogą Atrion, jest jakieś logiczne wytłumaczenie czemu Magneto nie użył pozostałych siedmiu robotów gdy zaczął przegrywać? :D
Brednie.popytaj ludzi. Ni wszyscy fapują do hasła 'dobre bo polskie', inaczej miałbyś pirata Kubę Wróbla.
Kwestia gustu. No ale przecież nigdy się nie mylisz :DNom, nareszcie się czegoś nauczyłeś, szkoda tylko, że ekonomia idzie ci tak opornie :D
popytaj ludzi. Ni wszyscy fapują do hasła 'dobre bo polskie', inaczej miałbyś pirata Kubę Wróbla.
ewolucja planety małp - genialne przetlumaczenie tytułu, niczym szklana pułapka, to raz. Dwa, dalej nie czaję czemu remake zaczynają od częsci 4 (jedynka) i 5 (dwójka, tzn ewolucja), przez co tytuł "planeta małp" nie ma sensu. Trzy, cliche goni cliche. Generalnie można obejrzeć bez bólu dupy, pieniędzy też się raczej nie będzie żałowało, ale nie należy się nastawiać na żadne arcydzieło. Ot film jakich miliony.
od czego te wizje. Widzowi, który nie kojarzy tego epizodu z historii może się wydawać, że to szok od wybuchu granatu.No ja myślałem, że od trujących gazów unoszących się z gówna. O istnieniu "tego epizodu w historii" nawet nie wiedziałem.
#miasto44Ale ruda zajebista. W kinie byłem w środę, do dziś nie mogę przestać o niej myśleć.
Miałem wczoraj przyjemność udać się na przedpremierowy pokaz filmu Gone Girl (Zaginiona Dziewczyna).
Jest to thriller, więc oprócz budowanego napięcia (a jest to zrobione bardzo dobrze) niezwykle istotne jest, w jaki sposób rozwija się fabuła - więc nie będę pizdą i nie powiem o filmie praktycznie nic.
Ewentualnie tyle, że muzyka zajebista (to już trzeci OST, który Reznor i Ross zrobili dla Finchera) i że w zasadzie z filmu wyszedłem całkiem nieźle przerażony.
No ja myślałem, że od trujących gazów unoszących się z gówna. O istnieniu "tego epizodu w historii" nawet nie wiedziałem.Tak, ale dodatkowo Niemcy wrzucali do kanałów karbid, który wydzielał gaz i mieszał się z oparami ze ścieków.
Ale ruda zajebista. W kinie byłem w środę, do dziś nie mogę przestać o niej myśleć.Która ruda? Biedronka?
nie żebym był jakimś wielkim fanem maxa, bo i tylko jedynkę widziałem (a do tego średnio mi się podobała), ale tbh kompletnie nie czaję jak miazgomiotaczogitary mają się do klimatu tamtego filmu. Takie podpinanie się pod znany tytuł jednak wywołuje u mnie pawia, nawet jeśli nowe jest lepsze od starego.Sent, why so serious? Koleś z gitarą to tylko jeden ze wieeeelu drobnych smaczków przewijających się w tym filmie, podobnie jak metalowa ręka Furiosy, kult V8, spray shiny &chrome! czy peruko-hełm Farmera Kul (dzięki któremu twórcy nie muszą tłumaczyć, kto to - widzisz go i od razu wiesz). Nowemu Mad Maxowi bliżej do dwójki niż trójki na szczęście, a podpinania na siłę się tu nie czuje. Swoją drogą polecam poczytać/pooglądać o tworzeniu filmu, bo w przeciwieństwie do Hobbita tu nie było smutnego zielonego pokoju i CG na potęgę - oni naprawdę zrobili te pojazdy i zasuwali nimi po pustyni :D Gitarzysta cieszy, bo choć w filmie przewija się tylko sporadycznie, w pokazanie go włożyli sporo wysiłku:
nie no, obejrzeć pewno obejrzę kiedyś, ale jakoś tak mając w pamięci tę nieszczęsną jedynkę (która wygląda SKRAJNIE inaczej) cięzko mi się przestawić na oglądanie nowego w oderwaniu od starego jakby nigdy nie istniała.No na Maxy nie można patrzeć jak na spójną całość, bo ja np. dalej nie wiem kiedy te atomówki spuścili, przed, czy po Mad Max.
Nie oglądałem nigdy całej części poprzednich wersji, ani jednej ani drugiej, ale chyba nie były aż tak bekowe?Jedynka nie ma nic bekowego. Dwójke próbuje nadrobić od kilku lat i leży na dysku, więc nie wiem. Trójka to... Ja nie wiem, część marudzi, część uwielbia. Uważam, że do połowy film jest znakomity.
Dziś byłem na Ted 2. Przyznam, że zostałem miło zaskoczony. W pierwszej częścippodobało mi się, że pod otoczką wulgarnej komedii jest przekaz. W pierwszej części o więzach między ludźmi, a w drugiej o tolerancji itd.Byłem w kinie, zawiodłem się, w porównaniu do pierwszej części jest strasznie słaba. Stara się być na siłę śmieszna przez co wychodzi męczące czasami, aż za często. Jedyną sceną, podczas której można było lepiej pobrechtać była ta z banku spermy. Pieniędzy, które wydałem na seans nie żałuję, ale nie porwała mnie ta produkcja, a szkoda bo pierwsza część to dobra komedia.
Ant-Man wypadł bardzo fajnie.Również polecam Ant-Mana. Na ogół nudzę się na filmach Marvela, na Avengers 2 prawie zasnęłam, ale mrówka naprawdę daje radę. Ma odpowiednio radosne i komediowe podejście do superbohaterstwa, a protagonista nie jest kolejnym mrocznym po przejściach. Pełno tam momentów over the top, pokroju sceny z Pacific Rim z dwoma robotami okładającym się statkiem towarowym w środku miasta. Warunkiem dobrej zabawy jest wyłączenie w mózgu opcji "jak działa fizyka" ;)
Moje lekkie obawy, że będzie to drugi "Vertical limit" ze Skorupką dyndającą na czekanie nad przepaścią okazały się całkowicie bezpodstawne.Co jak co, ale ostatnia scena z "Granic wytrzymałości" > wszystko.
Dziwi mnie jedna rzecz, że Al Pacino nie otrzymał Oskara za rolę Michaela Corleone, bo zagrał świetnie, dawno nie widziałem tak bezwzględnego i dążącego do swoich celów tak uporczywie bohatera jak Michael.W 73' zbojkotował Oskary, bo dostał nominacje do roli drugoplanowej, mimo, że miał nawet chyba więcej screen time niż Marlon Brando, który dostał nominacje do pierwszoplanowej.
http://www.youtube.com/watch?v=wIDwxMXAWDkZaraz, to miało być śmieszne? :P
W temacie małych przestrzeni, za radą znajomego obejrzałam wczoraj 'Time Lapse'.Hm, sam nie wiem. Z jednej strony wygląda ciekawie, ale z drugiej nikt nie napisał na filmwebie, że jest nudny, a to moja podstawowa rekomendacja dla filmów.
Zaraz, to miało być śmieszne?Tak. A co?
Byłem na 3D, ale w sumie nie jest to takie 3D jak pamiętam z czasów szkolnych gdzie to chodziło się do Imaxa jak się było w stolicy na wycieczce i gdzie obraz prawie leciał na widza. Takie to jakieś inne, dupne 3D, chyba że ja mam jakieś głupie wyobrażenia na ten temat :|
Przy okazji - poleciłby mi ktoś jakiś dobry film o Wietnamie ze scenami jak w "Forreście"?Z takimi jak w Forreście to będzie trudno, bo to jest jedyny film opowiadający o wojnie w Wietnamie w historii kina, w którym nie widać ani jednego Wietnamczyka.
Przy okazji - poleciłby mi ktoś jakiś dobry film o Wietnamie ze scenami jak w "Forreście"? Bardzo mi się podobała scena ataku Wietnamców, zwłaszcza to jak kule blisko latały.Choć fakt - pierwsze zdanie może być mylące. Ale chodziło mi właśnie o sceny typowo wojenne. We "Forreście" było to bardzo ładnie zrealizowane.
Czemu deadpool w X-Men Origins: Wolverine ma zaszyte usta? :xBy film mógł mieć kategorię PG-13.
Scarlet WitchNie wydaje mi się, by wątek uczenia się kontroli nad ogromną mocą był czymś szczególnie nadzwyczajnym, ale na pewno wypada lepiej niż aktorka, która wcieliła się w tę postać. Poświęcono jej więcej uwagi w porównaniu do "Czasu Ultrona" i cóż... to był błąd.
Ewentualnie trochę boli główny przeciwnik, ale nie czarujmy - nie o niego chodziło w filmie.Że Zemo?
C [22:40]: ej, dobra, ale co to była za czarna kostka w Dalaranie? z kim rozmawiał w niej Khadgar? myślałem coś o Aegwynn, ale to chyba nie była ona? nie mam pojęcia, co tam zaszło.Magowie z Dalaran wspominali, że to był pierwszy strażnik "Alodi". Wg. lore Alodi to właśnie pierwszy Strażnik (jeszcze wtedy nie Trisfal). Frost mage w Legionie zapewne poznają jego (bo to on) historie lepiej http://wowwiki.wikia.com/wiki/Ebonchill,_Greatstaff_of_Alodi
Kaseven [22:51]: Magowie z Dalaranu wspomnieli o niej jako o poprzednim Strażniku, więc stawiam na Aegwynn. Cała scena miała bardzo wydźwięk "resztę opowiemy Wam w kolejnej części" :D
C [22:52]: a, no i było coś w napisach końcowych? w kinie jest taka pewna presja, by wychodzić, gdy się zaczynają napisy. zdążyłem tylko zobaczyć Metzena w "co-producerach" i hehnąłem znowu pod nosemOgólnie Frostwolves po przekroczeniu portalu zostali wygnani przez Gul'dana. Lothar ginie od Orgrima, ale dopiero na koniec drugiej wojny.
C [22:53]: nie wiem, czy zawsze tak było, ale oczywiście nawet rodzice jego postaci fantasy są cholernie mądrzy i jedyni rozsądni, którzy nie mają ochoty podążać za Gul'Danem.
C [22:54]: a tak w ogóle to ciekawe, że jeśli dobrze pamiętam, Lothar miał umrzeć z ręki Orgrima Młotazagłady. tego oczekiwałem w tym filmie, ale najwidoczniej w sequelu do filmu.
C [22:56]: w ogóle skąd ten mem, że Thrall to self-insert Metzena?
C [22:56]: powielam go, nie znając nawet jego źródła...
Obaj przeżywają pewne dylematy moralne związane z wykonywanymi zawodami i/lub odwoływaniem się do nieetycznych/niezgodnych z prawem zagrywek, a czasami płacą wysoką cenę za swoje decyzje."Wilka" nie oglądałem, ale Jurij miał wyrzuty sumienia tylko po dragach. Na trzeźwo zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli nie on to ktoś inny dostarczy broń, więc świata nie zbawi, jeśli zrezygnuje.
Czy muszę znać choćby zarys uniwersum DC, żeby oglądać to z przyjemnością? A jeśli w ogóle nie lubię DC, to jest sens iść na to do kina?
Już trzeci raz w kinie natknął się na trailer "Suicide Squad" i... kusi mnie. Czy muszę znać choćby zarys uniwersum DC, żeby oglądać to z przyjemnością? A jeśli w ogóle nie lubię DC, to jest sens iść na to do kina?Z tej strony ktoś, kto nie czyta komiksów, nie lubi właściwie wszystkich superbohaterów, szanuje tylko Batmana (i Spidermana, ale tylko tego z trylogii Raimiego), o którym wiedzę czerpie jedynie z serii gier "Arkham" i oglądanych kilkanaście lat temu kreskówek.
wprowadzonego tylko po to, żeby zginąć
wprowadzonego tylko po to, żeby zginąć(click to show/hide)
Szkoda, że teraz została zniszczona 1/4? powierzchni planety.W 1996 obcy zniszczyli Londyn, ale co ciekawe - Tower Bridge został zniszczony dopiero teraz. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
wątki miłosne były (3 w tym jeden homo)Pierwszy wątek był taki bardziej "tradycyjny" jeśli chodzi o kino sensacyjne, drugi był wręcz niezauważalny, a trzeci... Ja bym nie powiedział, że pedałowali. Bardziej kojarzyło mi się z przedstawieniem tych naukowców jako takich, którym już odbija od nadmiaru wiedzy. Bo to było bardziej śmieszne niż pedalskie.
Jestem ciekawy kontynuacji tego hurraoptymistycznego filmu (w którym to filmie ginie większość bohaterów ).W piątej serii "Czasu Honoru" uśmiercili sporo bohaterów, a mimo to i tak walnęli szóstą, wbrew wcześniejszym zapowiedziom.
Pewnych rzeczy idzie się domyślić drogą dedukcji, ale wciąż, pozostaje wrażenie jakby nikt za mocno nie przejmował się osobami nowymi w uniwersum Warcrafta.Ech, szczerze mówiąc, fabuła nigdy nie była mocną stroną gier Blizzarda, a w Warcrafcie w szczególności. Myślę, że raczej główną atrakcją serii jest ładna grafika i efekty, niezła rozgrywka, piekielnie uzależniająca w WoWie, a także uniwersum będące zlewem, do którego wrzuca się pomysły z wszystkich innych.
Czy co pięć minut? Hmm...
Co dziesięć średnio mi się wydaje.
Dla mnie mankamentem filmu był fakt, że nie da się z tymi bohaterami zżyć. Ich problemy nas "nie dotykają".
A właśnie. Vadera normalnie podkłada James Earl Jones. Taki z Ciebie fan SW Legion. PFFFFTTTT!
Swoją drogą, ostatnia scena z Vaderem rzadzi.
"Jupikajej, madafaka" tak klasyczne, że nie zostało tknięte przez tłumacza.W "Niezniszczalni 2" "yippee ki-yay" przetłumaczono jako "hip hip hura".
dlaczego Bruce Willis biega na bosakaSiedząc w samolocie dostał radę od trzecioplanowej postaci, która pojawia się przez minutę, żeby uniknąć Jet Laga miał chodzić z podkulonymi palcami u stóp po dywanie. Zadziałało, ale gdy wpadli "bad guys" John był boso.
i co znajduje się w megasejfie w Nakatomi Plaza?(http://m.memegen.com/es001o.jpg)
Equestria Girls - Legend of Everfree.
Fakt, że oglądam już czwarty film z serii i dalej mi się podoba, a w przerwach oglądam My Little Pony (które też mi się podoba) chyba czyni mnie już tym Brony, czy jak to się nazywa? Pomimo, że nie mam półki zajebanej figurkami i pluszakami :P
W każdym razie, jestem pozytywnie zaskoczony. (...)
W końcu zabrałem się za oglądnięcie Suicide Squad, czy jak kto woli, Legionu Samobójców.Jak na moje, to w tym filmie naprawdę niewiele trzymało się kupy. Już nie wspomnę o zgwałceniu kilku komiksowych bohaterów i marketingowy bait w postaci promowania Jokera, który nie miał ŻADNEGO wpływu na wątek główny.
Bałem się, że film okaże się krapiszczem (tak to jest jak się przeczyta kilka recenzji przed obejrzeniem xD), jednakże zostałem pozytywnie zaskoczony. Postacie dobrze odegrane, wszystko w miarę trzymało się kupy i gdyby nie główna zła (kek) to uznał bym to za jeden z najlepszych filmów w tym roku. Choć w sumie... 2016 to w większości filmowa lipa bądź średniaki.
Tak więc jeśli ktoś jeszcze nie oglądał, to polecam i pozdrawiam
Czy to ten film, którego widzowie nie mogli obejrzeć, bo wychodzili wymiotować od zawrotów głowy?Tak, to ten
Sceny walk to prawdziwa perełka, w większości kręcone bez żadnych cięć kamery - zwłaszcza kulminacyjna, kilkuminutowa scena w kamienicy wgniata w fotel.No no. Może jeszcze Charlize Theron dublerek nie miała? :D
Ja właśnie wróciłem z Thora i jest super moim zdaniem. Fabuła nie jest zła, postacie super (Matt Damon?!), a wszystkie Infinity Stones zostały już ujawnione Maniek, więc nie wiem o co cho.
Po prostu tam są, żeby można je było sprzedawać.to w ogóle jest theme tych SW disneya, nie tylko w kontekście słitaśnych obcych. Jasne, było to już i w ROTJ, i w ataku klonów i Zemście Shitów, było zwłaszcza w wojnach klonów 3d, ale disney nawet nie próbuje udawać że ten film ma być czymś więcej, niż 2-godzinną reklamą merchu.
Zobojętniały mi zupełnie, przestałem je zauważać.dlatego mimo pozytywnych recek nie widziałem jeszcze łotra, zaś z ep 8 nadal się zastanawiam czy na pewno chcę iść po świętach.
Skąd jednak to porównanie do potworniaka, Ka7? Bo nie wiem, z której strony on przypomina ten nowotwór :pNormalny nowotwór ma ograniczone pole działania ze względu na typ komórek, z którego się wywodzi, np. czerniak będzie tworzył tylko struktury na bazie komórek nabłonkowych. Teratoma natomiast bierze się z komórek pluripotencjalnych (zarodkowe) i potrafi zróżnicować się w prawie wszystko, tworząc przedziwne, często zupełnie bezsensowne struktury jak fragment mózgu z okiem, zębami i palcami (odradzam googlowania wrażliwym). Istota z Annihiliacji robiła podobnie, tylko dodatkowo międzygatunkowo.
Co do całego filmu, to jedyną rzeczą, jaka mnie rozczarowała, to kamień duszy. W życiu nie spodziewałem się takiego banału i cholernie mnie to boli, ale trudno.Miałam podobnie, bo relacja między Thanosem i Gamorą nie została jakoś specjalnie sprzedana (za mało czasu też na to było). Natomiast rozbawiło mnie nawiązanie do sceny Zaćmienia z "Berserka" - Thanos z Kamieniem prawie jako Griffth z Jajem (jeśli twórcy nie znają Berserka i podobieństwo "tak po prostu wyszło", to będę mocno rozczarowana :P ).
A pantera czymś się wyróżnia na tle innych, poza tym, że sami czarni (jakby to w filmie było najważniejsze)?Nie jest najważniejsze, ale bardzo cieszy - Ichabod zrobił fajny filmik o reprezentacji w BP, pod którym podpisuję się wszystkimi kończynami: https://youtu.be/0sDK5GFqlYI
Anyway, doceniam trolla, którego twórcy zrobili w pierwszej scenie po napisach, gdzie wszyscy na sali spodziewali się zobaczyć zapowiedź kolejnej części.Tam jest tylko jedna scena po napisach, nie? Przynajmniej ja jedną widziałem. I zapowiada nowym film.
Ka - obejrzałem filmik, ale nadal uważam, że fakt czy obsada/ekipa była w całości biała, żółta, sraczkowata nie powinien mieć znaczenia w ocenach filmu ;pWeź przeczytaj sobie jeszcze raz mój post, bo bardzo próbujesz walczyć z tezą, której nie postawiłam - reprezentacja tutaj jest dodatkiem, a nie głównym powodem, dla którego podobał mi się ten film. Analogicznie Justice League nie lubię nie dlatego, że w większości ujęć na Gal Gadot kamera musi skupiać się na jej biuście lub pośladkach, choć Wonder Woman wcześniej dowiodło, że można ją pokazć epicko bez takich szotów.
Raz, że z dumą podkreślano że głównym kryterium zatrudnienia przy filmie nie był talent, tylko kolor skóryLol, skoro scenariusz zakłada akcję w państwie złożonym w 100% z Afrykańczyków, którzy odizolowali się od reszty świata na setki lat przed kolonializmem, to biali i azjatyccy aktorzy wyglądali by w tam trochę dziwnie, c'nie? ;)
dwa, że sposób w jaki chwalono ten film też był mocno rasistowski, bo ten zachwyt nad kolorem twórców sugerował, że ci wszyscy niby liberalni komentatorzy nie sądzili że tym czarnym uda się zrobić taki film bez pomocy białych ;pNie wiem, do czego Ty się dokopałeś, bo choćby wspomniany Ichabod w recenzji filmu (recenzji, a nie tym filmiku, który porusza ściśle temat reprezentacji w popkulturze) skupia się na zupełnie innych aspektach.
Weź przeczytaj sobie jeszcze raz mój post, bo bardzo próbujesz walczyć z tezą, której nie postawiłam - reprezentacja tutaj jest dodatkiem, a nie głównym powodem, dla którego podobał mi się ten film. Analogicznie Justice League nie lubię nie dlatego, że w większości ujęć na Gal Gadot kamera musi skupiać się na jej biuście lub pośladkach, choć Wonder Woman wcześniej dowiodło, że można ją pokazć epicko bez takich szotów.
Nie wiem, do czego Ty się dokopałeś, bo choćby wspomniany Ichabod w recenzji filmu (recenzji, a nie tym filmiku, który porusza ściśle temat reprezentacji w popkulturze) skupia się na zupełnie innych aspektach.akurat nie miałem na myśli konkretnie twojego posta, tylko co się pisało o tym filmie w mediach. W każdej okołopremierowej wiadomości czy recce podkreślano jakie to ważne że film jest "reprezentatywny", a nie czemu się pozytywnie wyróżnia na tle innych podobnych filmów.
Lol, skoro scenariusz zakłada akcję w państwie złożonym w 100% z Afrykańczyków, którzy odizolowali się od reszty świata na setki lat przed kolonializmem, to biali i azjatyccy aktorzy wyglądali by w tam trochę dziwnie, c'nie? ;)gdy akcja dzieje się np w średniowiecznych czechach ludziom nie przeszkadza kwękać, że tytuł tworzyli biali supremacjoniści, bo nie reprezentuje innych ras :D
W ogóle ten film ma cokolwiek wspólnego ze zwierzętami? Bo juz poprzedni miał z tym MEGA problem i byl zupelnie nie o tym czego sie spodziewalem/co zapowiadali (aczkolwiek nadal niezły), a tutaj sprawa wygląda jak z highlanderem.Jeszcze mniej niż poprzednia cześć.
Porozmawiamy juz o Endgame, czy nadal wszyscy placza?
Bo ja tak.
Dobra Maniek, byłeś już na Tolkienie? Props za to, że używali dobrej wymowy.
Poza tym, trochę się rozczarowałem. Liczyłem na ciekawą biografię, a dostałem przeplatanie się wątków z dzieciństwa (najlepsza część filmu), wojny i studiów.
Za dużo "dosłownych metafor", że się tak wyrażę. Majaki na wojnie ze smokami, Sauronem i czarnymi jeźdźcami były zbyt oczywiste. Tak samo jak młody podoficer, który ma na imię Sam i prowadzi Tolkiena przez okopy. Wiem, że sama postać Samwise'a z Władcy Pierścieni jest wzorowana na takiej funkcji podczas IWŚ, ale mogliby już tego tak bezczelnie nie wciskać w ryj z ekranu. Z drugiej strony mojej żonie się podobało, bo o Tolkienie nie wiedziała nic (albo bardzo mało), natomiast ja zaczytywałem się za młodu na jego temat.
Dużym minusem dla mnie, było pokazanie historii tylko do początków jego pisarstwa. Fakt, łezka się zakręciła w oku, jak ekranowy pisarz zaczął kreślić słowa "In a hole in the ground there lived a hobbit.", ale nie było w ogóle pokazanego procesu twórczego naszych kochanych opowieści.
Jaden Smith był drętwyTo był Sprawiedliwość Kowalski (ang. Justice Smith), a nie syn Willa Smitha. Inna osoba.
Byłemdzisiajwczoraj na "Jeden Gniewny Człowiek" (Wrath of a Man). (...)
Film nie jest wybitny, ale jasna cholera tego potrzebowało DC.
Może trochę przesadzam, ale dawno już nie miałem tak, że podczas seansu zastanawiałem się kiedy film się skończy.Ja tak miałem ostatnio z "Moim sąsiadem Totoro" xD Niby taka klasyka, a przez pierwszą połowę filmu tylko spoglądaliśmy jak nie na zegarek, to na siebie z głupimi minami. Szczerze mówiąc fabuła i dialogi w tym filmie są cienkie jak dupa węża (i to nawet biorąc poprawkę na to, że to film dla dzieci), ale o dziwo gdy seans dobiegł końca, oboje czuliśmy jakieś takie ciepło w środku. I nie było to połączenie tego alkoholu, burgerów oraz sushi które wcześniej zamówiliśmy, po prostu jakoś tak nam się udzieliła pozytywność tego filmu, nawet zaczęliśmy nucić jego główny motyw. Człowiek chyba faktycznie już dziecinnieje na starość
To w sumie trochę smutne, że sięgnęliśmy takiego dna, że już "nie jest wybitny" uchodzi za rekomendację obejrzenia. Nie żebym coś miał do "legionu", bo sam planuję kiedyś obejrzeć, ale nie najlepiej to świadczy o reszcie filmów.To taka figura retoryczna. Nie wiem, czy znajdę wybitny film w klimatach superbohaterskich.
Inna sprawa, że jak już mieli dobry film, to i tak go położyli marketingiem.
Ja tak miałem ostatnio z "Moim sąsiadem Totoro" xD Niby taka klasyka, a przez pierwszą połowę filmu tylko spoglądaliśmy jak nie na zegarek, to na siebie z głupimi minami. Szczerze mówiąc fabuła i dialogi w tym filmie są cienkie jak dupa węża (i to nawet biorąc poprawkę na to, że to film dla dzieci), ale o dziwo gdy seans dobiegł końca, oboje czuliśmy jakieś takie ciepło w środku.Cóż, sztuka ma wywoływać emocje. Ja znowu pamiętam, że chyba oglądałem "Ruchomy zamek Hauru". Ale za cholere nie wiem o czym był. "O dziewczynie skaczącej przez czas" też oglądałem. Też nie wiem o czym było. Ja to jednak jestem chyba shounen weebem.
I nie było to połączenie tego alkoholu, burgerów oraz sushi które wcześniej zamówiliśmy,Yo what the fuck. Co to za kombo. Co wyszło z Ciebie na drugi dzień w kiblu?
po prostu jakoś tak nam się udzieliła pozytywność tego filmu, nawet zaczęliśmy nucić jego główny motyw. Człowiek chyba faktycznie już dziecinnieje na starośćTo raczej taka odskocznia od całego cynizmu świata. Zwłaszcza, że też jesteś cyniczną mendą jak ja, więc #relatable.
Ale Lego the movie to ty szanuj :XJak żadną inną animacje z Willem Ferrelem.
To taka figura retoryczna. Nie wiem, czy znajdę wybitny film w klimatach superbohaterskich.niby też racja. Ale nawet w tych klimatach są filmy dobre i przeciętne, a mam wrażenie że obecnie doczekanie się choćby przeciętnego to już święto.
Cóż, sztuka ma wywoływać emocje. Ja znowu pamiętam, że chyba oglądałem "Ruchomy zamek Hauru". Ale za cholere nie wiem o czym był. "O dziewczynie skaczącej przez czas" też oglądałem. Też nie wiem o czym było. Ja to jednak jestem chyba shounen weebem.szczerze, "Ruchomy zamek" oglądaliśmy jakoś dwa tygodnie temu i też bym ci nie potrafił powiedzieć o co chodziło w tym filmie :P Co najważniejsze załapałem (może poza twistem ze strachem, ale to dlatego że wspomina się to mimochodem gdzieś na samym początku filmu), ale nawet doczytując nieco na wiki by wszystko uporządkować i tak miałem wrażenie, że wiele rzeczy działo się just because.
Yo what the fuck. Co to za kombo. Co wyszło z Ciebie na drugi dzień w kiblu?nie zdążyłem się przyjrzeć, za szybko uciekło
GDYBY TYLKO KURWA TEN JEBANY CWEL Z TYŁU NIE KOPAŁ W MÓJ FOTEL, TO BAWIŁBYM SIĘ WYŚMIENICIE.Trzeba go było kopnąc w twarz, hehe 8)
polecam.
niby też racja. Ale nawet w tych klimatach są filmy dobre i przeciętne, a mam wrażenie że obecnie doczekanie się choćby przeciętnego to już święto.Przeciętne wychodzą często. Naprawdę złe jak Iron Man III zdarzają się raz na jakiś czas. Przynajmniej od Marvela. Inna sprawa z DC...
Ale to przerysowanie chyba było celowe, by pokazać całe spektrum naszego społeczeństwa. Bo dobrze zrozumiałem, że ten film jest trochę jak "wesele" Wyspiańskiego? W sensie, mało fabuły jako takiej, a więcej scenek mówiących o tym jacy jesteśmy?Tu jest właśnie na odwrót. Jakby poprowadzić fabułę, a w tle jest "wesele" wyspiańskiego. Widać te wszystkie "typowe" weselne scenki, ale są tylko wstawką raz na jakiś czas. Jak na przykład podchodzący niedoszła szwagierka do ojca niedoszłego pana młodego mówiąca "odchodze od twojego brata". Wcześniej jest może 10 sekund tego, że się chłop spił. Nie wiem co było w międzyczasie. Czy przygruchał młodszą dupeczkę jak brat? Zarzygał się? Co było potem? Nieważne. Ale jest fajnym tłem.
(click to show/hide)
MoG — Yesterday at 11:17 PMSent — Today at 5:54 AM
Drinker był bardziej srogi w swej ocenie
[11:17 PM]
https://youtu.be/p8n8WdpW9tA
The Critical Drinker
The Matrix Resurrections Should Never Have Been Made
[11:18 PM]
Ale tak mam w sumie wyjebane na ten film, ze obejrzałem i po spoilerach - ugh, ale gówno.
[11:18 PM]
Obejrzę kiedyś. Nie nabije statystyk
@MoG
Bo nikt mnie nie przekona, że Reaktywacja była dobrym filmem. Byla przeciętna. Rewolucje były porażka.
Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a.I see what you did here ;D
I see what you did here ;DJuż bardziej się postarałem z wyszukaniem polskiego tłumaczenia cytatu z Monty Pythona. :<
AFAIK zwierzęta od początku miały być dla dorosłych - prawdopodobnie dlatego, że chyba tylko oni pamiętają jeszcze o tej serii i są skłonni rzucić kasą (Co chwile wrzuca się "millenialsom", że są gówniarzami mentalnie i w ogóle weź się ogarnij. A właśnie millenialsi chodzą na filmy z HP.bo dzieciaki nie czytają już książek i tylko siedzą w tych swoich telefonach). I niestety, trafia przez to na ten sam problem, co dwie ostatnie ksiązki - dla dorosłej publiki pisze się inaczej niż do dzieci, zaczyna zbyt poważnie traktować samą siebie i łączyć się z prawdziwym światem.
Problem polega na tym, że świat Harrego działa tylko wtedy, jak nie myślisz za bardzo o tym "mugolskim", bo inaczej zaczynasz dostrzegać jakie to wszystko jest bez sensu. Magia, która jednocześnie potrafi z dupy rozwiązać każdy problem, a jednocześnie jest bezsilna wobec trywialnych spraw - wszystko w zależności od tego, czego wymaga akurat fabuła. Czarodzieje dla których wynalazek windy czy kibla stanowi niezrozumiały fenomen, a z drugiej ignorowanie że mugole mają karabiny, czołgi i inne rzeczy które mogłyby sobie poradzić z magią. I tak dalej i tak dalej. To działało w pierwszych książkach, jak akcja byla albo TYLKO w prawdziwym świecie albo TYLKO w fantastycznym hogwarcie (plus mocno przygodowa fabuła), ale nie jak zaczynały się przenikać.Ta, zawsze mnie zastanawiała i bawiła myśl, że Voldi mógł być ściągnięty strzałem z glocka. :P Zwłaszcza, że Premier UK był w książkach kanonicznie poinformowany o tym, co się dzieje. Dajcie mi fan fick, gdzie
I to samo jest z tą nieszczęsną trylogią filmową - temat pisania ksiązki przez Nweta zamknęła w większości jeszcze przed akcją pierwszego filmu, skupiała się na jakiś pierdołach odnośnie polityki stanów zjednoczonych, niby odwoływała się do książek, ale nieudolnie starała się w to wszystko wplątać nazizm, rasizm i co tam jeszcze jest modne w hollywood. Już nie mówię o tej nieszczęsnej nagini, bo na siłę trzeba zrobić nostalgia baita i nawiązanie do real current world issues... nawet magia i tytułowe zwierzęta pojawiają się jakby po to, by je odhaczyć że były.To samo jest i to w większym stopniu, w "Tajemnicach...". Angry Joe powiedział (lub ktoś z jego ekipy), czemu nie mogli po prostu wykorzystywać umiejętności Newta jako zoologa w ich problemach? Coś jak Pokemon/Harry Potter.
Na marginesie tego wątku z dumbledorem z ksiązki nie lubiłem, właśnie kojarzyło mi się z takim edgy na siłę, że nawet dobrzy muszą mieć mroczne sekrety. W przypadku dumbledore'a ostatecznie działało, bo ten mroczny sekret był in-lore nieco przerysowany.Trochę to psuło ymydż Albusa, fakt. Siódmą część czytało się trochę jak całkowicie oderwaną od reszty. "It's like bad fanfick".
Na marginesie te wybory brzmią właśnie jak taka typowa głupota gdzie fikcja niepotrzebnie próbuje się na siłę urealniać, przez co zaczynasz dostrzegać jakie to wszystko jest bez sensu :pDokładnie. Zwłaszcza, że gubią się w swoim lore. Bo oczywiście każdy kumał, że raczej każde państwo ma swojego premiera magicznego czy coś. Ale tutaj mamy przewodniczącego wszystkich czarodziejów na całym świecie? I mam zrozumieć, że skoro Niemiecki premier stwierdził, że uniewinniają Grindewalda (nie ma wytłumaczone dlaczego), to USA by stwierdziło "cool I guess"?
A co do sonica - z tymi aktorami to podejrzewam, że są tylko dlatego, że są tańsi niż CGI. Więc na siłę trzeba znaleźć im coś do roboty.Hmm. Ale Jim Carrey'a mają. Myślę, że to kwestia, że w pierwszej części miało to wywołać efekt "isekai", czyli komuś trzeba tłumaczyć lore. W drugiej części już jest tego mniej. Może w trzeciej zredukują ich role do jeszcze mniejszej. Jim podobno w jednym wywiadzie rozważał zakończenie kariery po Sonicu 2.