Maczety... Kraków... 5 lat temu. No, zabili kiedyś kogoś i to całkiem niedaleko mojego mieszkania. Oficjalnie kibica innego klubu, nieoficjalnie porachunki mafijne. Nie, nie mamy getta. Mieszkam na podobno najgroźniejszej dzielni od 7 lat. 100m do dwóch bloków socjalnych. Cisza i spokój. Wiecie, nikt nie bruździ na własnym podwórku.
Słyszałem o sporadycznych rasistowskich atakach. Typu dwóch sterydowych chłopców zaczepiło Turka i mu wytrąciło frytki z rąk. Pewnie, zdarzają się groźniejsze akcje. Niestety publiczne sianie nienawiści, nawoływanie "stop uchodźcom" itp. sprawia, że wszelcy rasiści spod znaku falangi łapią wiatr w żagle. Nie żeby coś, ale w przeszłości tak zaczynały się pogromy.
Kultura arabska w obecnej formie niestety produkuje większy odsetek ludzi stanowiący zagrożenie niż inne obecne w Europie kultury. Dodatkowo ingerencje zachodu na bliskim wchodzie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat jeszcze ją mocno wzmocniły (imamowie nienawiści nawet nie muszą zmyślać, dlaczego zachód należy nienawidzić). Getta mają to do siebie, że jeszcze dodatkowo to napędzają.
Uproszczony przykład:
Jesteś na imprezie z obcymi ludźmi i powiesz "czerwoni są głupi", nic się nie dzieje - nikt nie wie o czym biadolisz.
Jesteś na imprezie z ludźmi których znasz, bądź wychowywali się podobnie jak ty. "Czerwoni są głupi", "No pewnie", "nie dajmy się im", "Pozbądźmy się ich!". Oczywiście jeden-dwa komentarze nie był szczere, ale twój kumpel wolał się nie wychylać.