Jedyne, co łączy ze sobą wszystkie filmy, to motyw ucieczki i brania odpowiedzialności za własne czyny. Motyw rodziny (w sensie przyjaciół) masz tylko w jedynce, czwórce, piątce, szóstce i Los Bandoleros.
Poza tymi dwoma motywami każdy film się od siebie różni. Jedynka to rozpoczęcie, dwójka to kontynuacja jedynki - na innym wybrzeżu, z tylko jednym bohaterem z poprzedniej części. Trójka to już w ogóle inny świat. W czwórce zerwanie z wyścigami, jako motywem głównym, piątka to robienie włamu, szóstka to oczyszczanie się z przeszłości.
No pewnie, że czymś tam się różnią. Domyślam się tego. Mi bardziej chodzi o coś takiego, że jak widziałeś jeden film z Van Dammem, albo Seagalem, czy innym kopaczo/mięśniakiem, to tak jakbyś widział inne/ wszystkie.
To samo jest z F&F, Kurier itp...
Jest taki specyficzny rodzaj filmów sensacyjnych (ocierających się o klasę B), które też widzę w ten sposób i po prostu nie oglądam już tego, bo są schematyczne do bólu, a przez to po prostu nudne. Ile razy można oglądać to samo, tylko w lekko różniących się, często głupawych wariacjach?
Głównie miałem na myśli właśnie takie postrzeganie owej serii. Znaczy, niekoniecznie jako głupawą, ale schematyczną i nic nie wnoszącą do gatunku.