Zapowiadane podsumowanie "czym jest podziemie" by innym było łatwiej się od nas odróżnić:
tak z grubsza, typowe państwo zakonne, na jego czele kapituła zakonu (WCM jako wybraniec beliara blablabla oraz CM jako jego zastępca, taki darth vader).
Pustkowia* są podzielone na prowincje (komturie), na czele której stoi komendant (komtur). Każda komturia to de facto jedno miasto/twierdza, bo pustkowia to pustkowia i za wiele innych osad tam nie ma. Komendant ma szerokie uprawnienia - dowodzi legionem w danym mieście/twierdzy i dba o porządek na swoim terenie, odpowiada za sądownictwo, pilnuje by kasa z prowincji wpływała do siedziby, każda decyzja rady miejskiej wymaga też jego akceptacji by mogła wejść w życie, sam może również wydawać własne polecenia (no i odpowiada za realizację tych od kapituły). Ponieważ jest tylko "człowiekiem kapituły w terenie", w każdej chwili może zostać odwołany ze swojego stanowiska, nie ma żadnej dziedziczności ani niczego takiego.
Miasta mają szeroką autonomię wewnętrzną, na czele każdego stoi jakby rada miejska, złożona z lokalnych elit (decyduje głównie majątek, najliczniej reprezentowane są więc rody kupieckie. O przynależności do elity nie decyduje urodzenie, choć trafiają się również przedstawiciele starych lokalnych arystokratycznych rodów). Niewolnictwo jest legalne, jest jedną z gałęzi gospodanki. Jeśli chodzi o liczebność.. powiedzmy, że testo chyba nie zdaje sobie sprawę ile to "trzy miliony" i ja bym tę liczbę mieszkańców ostro ściął. U nas nie dawałbym więcej niż milion, w czym ładnych 200-300 tys to niewolnicy w kopalniach, zapierdalający przy irygacji itd. No i skoro już mowa o ekonomii - podziemie przejawia wysoki jak na średniowieczne standardy poziom industrializacji (ponieważ życie siłą rzeczy zamyka się w obrębie nielicznych miast), za to mamy problemy z wyżywieniem (stąd też ważny aspekt handlowy oraz zakonne rajdy na sąsiadów, pomijając ofc aspekt ideologiczny). Trudne warunki życia tworzą bezwględnych i wyrachowanych ludzi, a życie zarówno w miastach jak i na pustkowiach to ciągła walka (aczkolwiek w tych pierwszych niekoniecznie chodzi o walkę fizyczną).
Całość jest więc taką jakby dyktaturą wojskową - zakon odpowiada za politykę zagraniczną, bezpieczeństwo (wznosi i utrzymuje drogi między miastami, pilnuje by były z grubsza bezpieczne, położył kres walkom między dawnymi miastami-państwami, chroni elity przed ewentualnymi powstaniami warstw wyzyskiwanych jak niewolnicy), zaopatrzenie (tylko silna władza centralna jest w stanie zorganizować roboty irygacyjne na wielką skalę, które są niezbędne, by przynajmniej częściowo wyżywić miasta) oraz daje okazję do zarobku oraz niemal nieograniczonego politykierstwa na lokalnym szczeblu (ogólne niewpierdalanie się w sprawy wewnętrzne miast, gdzie frakcje walczą ze sobą o wpływy; kontrakty wojskowe).
jeśli chodzi o wojsko, jest o tym długi art w bibliotece. Tak w skrócie jednak jest ono podzielone na legiony (po jednym na prowincję), razem afaik było ich 10 i każdy liczył 5k ludzi. W skład każdego legionu wchodzi piechota (podzielona na kohorty, centurie oraz vigintie - razem 4,5k ludzi) oraz jazda (podzielona na chorągwie i dekurie, razem 500).
W skład armii wchodzą dwa typy żołnierzy - landsknechci (zwani półbraćmi lub knechtami) oraz zakonnicy. Knechci to zawodowi żołnierze, korzystają z dużej częsci praw przysługujących "prawdziwym" zakonnikom i są postrzegani przez ogół jako część zakonu, choć tak de iure do niego nie należą. Knechci mogą awansować najwyżej na dowódcę vigintii, dekurii lub okazyjnie centurii. Zakonnicy wiadomo - są mniej liczni, więc pełnią rolę zarówno oficerów (dowódcy vigintii, dekurii, centurii, kohort, chorągwi i legionów), jak i samodzielnych oddziałów.
Piechota składa się niemal wyłącznie z knechtów. 2/3 typowego legionu stanowią cięzkozbrojni, którzy są uniwersalni (szkoleni we włóczni i "broni osobistej" typu miecz, topór czy co kto woli, z czym przystapią do walki decyduje dowódca przed bitwą), zdyscyplinowani. Pozostała 1/3 to łucznicy, wprawdzie też noszą pancerze i umieją walczyć "bronią osobistą", ale wiadomo że mają inne priorytety i będzie im to szło gorzej. Ponieważ zakładam, że królestwo opiera się na pospolitym ruszeniu, myslę, że możemy przyjąć, że mamy dobrych ciężkozbrojnych, jako ekwiwalent tego, ze będziemy najmniej liczną armią (prokreacja nie jest mocną stroną pustkowi).
Jazda - tu są dwa rodzaje, ciężkozbrojna i lekkozbrojna. Cięzkozbrojna składa się z czarnych rycerzy i mrocznych paladynów (generalnie w zakonie najwięcej osób siedzi właśnie na tych rangach - tych wyżej jest mniej, bo to wyższe stołki, tych niżej mniej, bo by zostac rycerzem trzeba dożyć). Ponieważ u nas to wyższa ranga niż królewski odpowiednik, można uznać, że formacja jako całość jest mocniejsza niż ta królewska, ale ponieważ nasza jest mniej liczna siła ognia obu formacji jest porównywalna. Generalnie trzeba na nich patrzeć jak na starożytnych katafraktów. Jazda lekkozbrojna składa się zarówno z zakonników jak i knechtów, jest to duma pustkowi i prawdopodobnie najlepsza formacja zakonu. W starciu bezpośrednim z cięzką jazdą dostanie raczej srogi wpierdut, ale jej celem nie jest walka z pancernymi, tylko pościg, flankowanie, strzelanie z łuku. Lekką jazdę wspomagają ponadto przedstawiciele różnych ludów pustkowi, które uznają zwierzchnictwo zakonu (aczkolwiek ponieważ to sojusznicy których najpierw trzeba wezwać, nie liczy się ich jako oddział czy członków konkretnego legionu).
Tacy prawdziwi magowie są nieliczni, więc nie stanowią osobnych oddziałów. Często jest taki tylko jeden na legion, ale za to (znowu) niebezpieczny, bo para się dziedzinami zakazanymi wszędzie indziej. Zdarzają się jednak uczniowie magów pełniący rolę oficerów gdzieś na niższym szczeblu.
Resztę braków kadrowych uzupełnia się orkami, specjalnymi jednostkami (nieumarli przyzwani przez nekromantów, jaszczurki wszelkich rozmiarów, jakieś genetyczno-magiczne plugawe eksperymenty, etc) i innym takim pomiotem beliara.
Wspomnieni orkowie generalnie żyją swoim życiem, podzieleni na półkoczownicze klany, jedynie nieliczne z nich zamieszkują większe stałe osady (będace czymś na poziomie wczesnosłowiańskiego grodu). Z Zakonem związała ich przysięga wieczystego sojuszu. Choćby chcieli nie moga jej zerwać, gdyż byłoby to sprzeczne z całym systemem wartości jaki wyznają (choć ofc pojawiały się incydenty jak w WB3 - to, że wszystkie próby zerwania skończyły się katastrofą reszta zielonoskórych traktowała jak karę za zdradę). Podobnie jak ludy pustkowi, orkowie nie wchodzą w skład etatowych oddziałów legionu - są wzywani na pole bitwy lub posyłani na misje, nierzadko sami też urządzają własne rajdy na tereny królestwa bądź klasztoru.
Ponieważ rangi, funkcje i tytuły honorowe mogą być nadawane oddzielnie, charakterystyczne dla podziemia są długie tytulatury. Na przykładzie jednego NPCa - Graff (tytuł honorowy) Morgan le Fay, mroczny paladyn (ranga zakonna), komendant Malorgon (funkcja), dowódca legionu VIII (funkcja II, do tego połączona z funkcją I). Albo inny NPC - wielki Inkwizytor (ranga w ramach organizacji funkcjonującej w zakonie) Salmanasar, Nekromanta (ranga zakonna), zastępca komendanta Malorgon (funkcja), nekromanta VIII legionu (funkcja wynikająca z byvcia członkiem sztabu legionu).
Proawdzi to niekiedy do konfliktów, gdyż teoretycznie najwazniejsza jest ranga zakonna, ale funkcje również mają swoją wagę. W zwiazku z powyższym komendantem i jednocześnie dowódcą legionu może zostać ktoś z co najmniej 8 rangą (bo ma pod sobą innych 8-rangowców), ale zdarza się, że kapituła celowo wyznacza na to stanowisko kogoś na niższej, by albo obsadzić ważne stanowiska "swoimi" albo przeciwnie, władowac kogoś w funkcję, gdzie będzie musiał walczyć z wewnętrzną opozycją zamiast spiskować.
ostatnia rzecz, magia i religia. Religia to takie połączenie politeizmu ze specyficznym henoteizmem, bowiem zakłada istnienie dwóch bóstw, światła i ciemności. Bóstwem ciemności, bólu i smierci, ale też i siły, władzy oraz potęgi jest Beliar. Jeśli komuś się powodzi oznacza to, że beliar patrzy na niego łaskawym okiem, stąd ten kult pieniądza, intrygi oraz wyścig szczurów o zaszczyty, z najwyższym tytułem WCMa na czele. Za symbol beliara uchodzi maska z kolcami, której różne warianty można znaleźć w najstarszych i najbardziej nawet oddalonych od siebie kulturach. Brak więc jakiejś jednej spójnej doktryny, w różnych miejscach pustkowi czci się różne "aspekty" Beliara (np. świątynia "Beliara - Pana Umarłych" w Necropolis, gdzie głównym punktem zainteresowania jest właśnie aspekt "Pan Umarłych", istniejąca obok świątyni "Beliara - Pogromcy Światłości"; z tego powodu Beliar ma więc długą tytulaturę, przywoływaną niekiedy w oficjalnych dokumentach i modłach). Wiara to w tym wypadku raczej pewna filozofia życiowa, której Beliar jest ucieleśnieniem, wyrosła w specyficznych warunkach ciągłej walki o przetrwanie.
Również stąd bierze się też specyficzny henoteizm, ponieważ jeśli natrafi się na innego boga prezentującego podobny zestaw cech (np. Set, Hades czy Cyric) uznawany jest on za "aspekt" Beliara (np. Beliar-Set, analogicznie do przykładu ze świątynią) lub jednego ze służących mu demonów, zaś jesli jest to bóstwo solarne jak Sol Invictus, Święty Ogień czy inny Innos, z automatu staje się wrogiem wyznawców kultu ciemności. Powyższa łatwość adaptacji widoczna jest również w architekturze i języku, w których widać wiele stylów i zapożyczeń z różnych kultur.
W związku z powyższym Inkwizycja pełni rolę nie tyle policji religijnej która sprawdza, czy ktoś modli się pięć razy dziennie jak nakazuje 10 przykazań, co ogólny poziom prawowierności (herezje oddające najwyższą cześć demonom) oraz służą za pewien rodzaj sił kontrwywiadu i tajnej policji.
Magowie wspomniałem, są nieliczni. Generalnie zajmują się swoimi sprawami, prowadzą badania, głównie z dziedzin, gdzie indziej są zakazane lub patrzy się na nie prodejrzliwie. Nie pierdolą się w żadne odprawianie mszy i odprawianie guseł dla tłumu, choć oczywiście każdy z nich Beliara (rozumianego jako mroczne i niebezpieczne źródło potęgi z której można czerpać i filozofię życiową, niekoniecznie jako boga-osobę). Zazwyczaj posiadają nielicznych uczniów, których generalnie traktują jak chłopców na posyłki i którym przekazują wiedzę.
Osobną sprawę stanowią kapłani, będacy czymś w rodzaju Baalów z G1, takimi niskolvlowymi nieco szurniętymi magusami. Ci czasem wychodzą "do ludu", ale raczej polega to na wygłaszaniu płomiennych przemów na rynkach a'la Bakaresh z G3 czy organizacji sekt i kultów w kanałach miast innych zakonów, niż na celebrze mszy czy udzielaniu chrztów. Choć powszechnie nazywa się ich Czarnymi Magami i faktycznie znają się na magii, niekoniecznie muszą robić karierę nekromanty. Być kapłanem to przede wszystkim oddać się wierze w beliara, wyrażanej np poprzez tatuaże. Świątynie służą kapłanom za miejsce samodoskonalenia i modłów (jak średniowieczne klasztory), niektórzy wybierają też żywot pustelników.
Publicznych obrzędów się generalnie nie robi (choć czasem, jak w starych czasach, posyła się po kapłana - patrz Abigail z W1, której wszyscy się boją, ale jak przypadek jest beznadziejny to chcą pomocy od niej; pełnią więc nieco rolę takich szamanów), jak już, są to "świeckie" celebry typu igrzyska, parady czy tryumfalny wjazd do miasta. Jak wspomniano, wiara jako taka jest sprawą dość osobistą i różną nawet dla żyjących obok siebie rodzin (jedni mają kapliczkę w domu, inni kierują się tylko filozofią "życie to walka, a ja musze być na szczycie"), ale z drugiej ofiary składane w świątyniach by wykupić sobie łaskę Beliara złotem (lub przynajmniej pokazać innym w okolicy jak mu się powodzi i przy okazji przypodobac zakonowi) są powszechne.
A, i tak na koniec, nazwa "podziemie" - po częsci historyczna, bowiem kult beliara zawsze istniał w cieniu, gdzieś na drugim planie, zanim nie powstał zakon i nie zjednoczył pod sobą pustkowi. Dziś podobnie, działa on w podziemiu na terenach pozostałych zakonów w postaci sekt i siatek, stąd "nazwa wiecznie żywa".
*bo to kwestia do ustalenia czy to cały nasz kraj, czy tylko "widoczna na mapie jego część", bo nie możemy tego między kapitułami ustalić ciągle