No cóż, obiecałem więc wpadam.
Największy wódz? To wcale nie jest łatwe pytanie i oczywiście każda odpowiedź będzie mocno subiektywna.
Np. Dziwi mnie nieco że nikt jeszcze Attyli nie wymienił. Imperium od Danii po Bałkany i od Renu po Morze Kaspijskie. Facet który zmusił Bizancjum do zapłacenia 6 tysięcy funtów złota za zbeszczeszczenie naddunajskich kurhanów przez biskupa... Ach, to były czasy, kiedy to poganie dyktowali chrześcijanom warunki.
Do powstrzymania Hunów pod polami Katalaunijskimi potrzeba było zjednoczenia Franków, Wizygotów, Alanów, Burgundów i Cesarstwa. Pośrednio Atylla spowodował zresztą upadek Rzymu, wywołując ruchawkę znaną dzisiaj jako Wędrówki Ludów.
Ja dalej podtrzymuje, że Aleksander był największym wodzem w historii. W 11 lat zdołał podbić pół znanego świata, a na nigdy nie przegrał bitwy. Zapewne gdyby nie przedwczesna śmierć to skonsolidował by imperium. Dodajmy do tego, ze pozostałości jego państwa trzymały się całkiem długo i ostatni padł Egipt Ptolemeuszy.
Czy ja wiem... Skłaniałbym się raczej ku temu, że Persja była mało wymagającym przeciwnikiem o dużej wartości propagandowej. Tak naprawdę po jednej przegranej bitwie z Aleksandrem cały ten twór zaczął chwiać się w posadach.
I jeśli przez "pozostałości państwa trzymające się całkiem długo" masz na myśli "po jego śmierci diadochowie rozszarpali terytorium między siebie zakładając własne dynastie i kolejne 50 lat strawili na mordowaniu się wzajemnie" no to masz rację.
Pamiętajmy też, że odnośnie śmierci Aleksandra narosło sporo kontrowersji. Jeśli został otruty, to jawnie świadczyłoby, że jego osiągnięcia były absolutnie nietrwałe.
Ale tak bardziej serio, to pewnym wyznacznikiem 'lepszości' jest to z kim się trzeba było mierzyć - co by nie mówić, aleksander miał łatwo, bo stał na czele ciężkozbrojnych zdyscyplinowanych weteranów otrzymanych w spadku po ojcu (który na marginesie z gównianej zapyziałej półdzikiej dziury jaką była macedonia zrobił potęgę która podporządkowała sobie całą grecję) a przeciw sobie miał zdemoralizowane tłumy lekkozbrojnych z łapanki prowadzone przez niekompetentnych leniwych dowódców, zaś sama persja tylko foormalnie stanoowiła jeszcze całość, więc jedyne co musiał robić to iść przed siebie i przyjmowac lokalne hołdy, bo po prostu nie było komu wtedy w tym czasie wystawić choćby porównywalnej armii (a i PR miał dobry, bo nawet jeśli persja była wówczas jaka była, to rozjebanie jej miało dobry efekt propagandowy).
A teraz porównać to ze wspominanym cezarem, który miał przeciw sobie równie wyszkolone i zdycyplinowane, a często także liczniejsze wojska republiki prowadzone przez pompejusza który przynajmniej uchodził za równie wybitnego wodza.
Zgodzę się z tym, że uznałbym Filipa za bardziej umiejętnego wodza niż Aleksander. Podczas gdy ten drugi tylko kontynuował dzieło (i to z dosyć korzystnej pozycji), to jednak jego ojciec zamienił podupadłe, podzielone państewko (oryginalnie to właśnie odnośnie Macedończyków funkcjonował w Grecji termin "barbarzyńca") w potęgę. To Filip zmodernizował macedońską armię do poziomu miażdżenia greckich hoplitów. Był też bardzo wytrawnym politykiem - jak widać po historii Hellady, utrzymanie zjednoczonej Grecji w ryzach musiało być trudnym zadaniem.
Po za tym... Jestem też trochę sceptykiem odnośnie talentu wojskowego Aleksandra. W końcu jego strategię - którą stosował w zasadzie do znudzenia - czyli "najpierw stwórz wyłom, a następnie szarżuj w niego na czele ciężkozbrojnej konnicy", też stworzył jego ojciec, który sam usadzał go między konnymi z tym zadaniem jeszcze podczas bitew z Tebańczykami. Tak naprawdę rola Aleksandra sprowadzała się do świecenia przykładem w imię morale żołnierzy.
Prędzej się zgodzę co do hanibala, choć też miał szczęście że przeciw niemu stali idioci.
Taak? Rozumiem, Sencie, że Ty byś odgadł, że przyjdzie przez Alpy?
2. Synkretyzm egipski liczył wówczas już dobre dwa tysiące lat i ptolemeusze nie mieli absolutnie nic do tego.
Tutaj też Sent ma jednak rację. Egipt był mocno plastyczny religijnie, przetasowania wśród bóstw zdarzały się raz na jakiś czas, najlepiej świadczy o tym fakt, że gdy jakiś faraon chciał wzmocnić swoją władzę, zaczynał od zmieniania panteonu. Zresztą władza obcych dynastii też nie była dla Egipcjan niczym nowym (np. Hyksosi).