Wydaje mi się, że bycie klonem z probówki, który od początku miał być idealnym następcą porąbanego krezusa jest wystarczająco dramatyczne, obejdzie się bez placówki badawczej Cerberusa Zwłaszcza, że ona sama jakoś nie wygląda na szczególnie szczęśliwą z tego powodu, że jest we wszystkim doskonała. Zawsze miałem wrażenie, że podchodzi do swoich zdolności raczej jak do przekleństwa, które czasami może się przydać, niż do błogosławieństwa.
Moim zdaniem ten motyw z "tak trudno być doskonałym" był dość nietrafiony. Żeby coś takiego działało, trzeba być naprawdę ostrożnym, bo inaczej widzowi trudno się utożsamiać z "OMG, my ass is so perfect! It's a curse, Shepard!". Szczególnie, że nie każdy uzna Yvonne Strahovski za atrakcyjną, przez co jej "doskonałość" jest dość wątpliwa. Zresztą, nigdy nie możemy nawet zobaczyć tej presji, z którą teoretycznie musi się zmagać - np. jej ojca widzimy dopiero w trójce, kiedy Miranda nie jest już towarzyszem, więc w dwójce wychodzi trochę na osobę z problemami pierwszego świata. Jeśli naprawdę nie mieli innej opcji niż przekazanie jej problemów za pomocą dialogów (np. z powodów finansowych), to mogli się bardziej skoncentrować na rzeczach, o których wspomniałeś w pierwszy zdaniu. Szczególnie, że Shepard znajduje się w trochę podobnej sytuacji (też jest "z probówki" w pewnym sensie), więc to pomogłoby utworzyć silniejszą więź między postaciami.
A, i nie chodziło mi o to, żeby Miranda i Jack były w tej samej placówce, tylko, żeby stworzyć Mirandę Cerberus przemielił wiele bogu ducha winnych dzieciaków. Jeśli KONIECZNIE chcemy się trzymać motywu jej doskonałości, to sprawmy chociaż, że ktoś inny musiał za to zapłacić.
A sam wątek placówki Cerberusa, pomimo tego jak przedstawiała ją Jack, był takim samym elementem działalności Cerberusa jak cała reszta. Robią wszystko, co według nich może przynieść ludzkości korzyść, bez względu na czy będą naganne moralnie ich metody. Gdyby badania odniosły sukces to mogliby opracować nowe implanty biotyczne dla ludzi i dać im przewagę nad innymi rasami. Nie wspominając już o tym, że po przeprowadzeniu tylu okrutnych eksperymentów na dzieciach mogli mieć całkiem niezłe doświadczenie nt. wpływu biotyki na rozwój ludzkiego ciała czy coś.
Problem z Cerberusem jest taki, że po jedynce (szczególnie jeśli weźmiesz background Sole Survivor) scenarzyści powinni go chociaż trochę zrehabilitować w oczach gracza, jeśli chcą, żeby ich zdrada w ME3 była jakimkolwiek zaskoczeniem. A poza projektami bezpośrednio związanymi z Shepardem (Lazarus, Normandia), ich troska o ludzkość tak naprawdę nie jest pokazana.