[ok, wracamy po nieplanowanej przerwie]
Całun ostatkiem sił rzuca się na Devrima. Gdyby nie rany i oszołomienie wywołane bodźcami cieplnymi prawdopodobnie udałoby mu się uniknąć ciosu i wyprowadzić kontrę, jednak tym razem był on za wolny - końcówka miecza Jacka trafia idealnie w krawędz przeciwnika, rozcinając go na pół. Zmęczeni patrzycie z Ichtiosem po sobie, a następnie na mieszkańców aldei. Dostrzegacie, że jeden z nich przyszpilił właśnie do ziemi ostatni z Całunów za pomocą swojego syntowego kija, przebijając go na wylot. Choć nie brakuje rannych, wygląda na to, że wszyscy są żywi. Ich twarze wyglądają podobnie jak wasze - zmęczone i pełne napięcia, jakby odniesiony przed chwilą sukces jeszcze do nich nie dotarł. Powoli jednak ich wzrok kieruje się na was..