Zwiadowca myślał, że został prawie sam w sali. A był niemal pewny, że tutaj tylko on, poza karczmarzem, wciąż ma przytomny, niczym nie zmącony umysł. Nie mógł wiedzieć, że w głębi sali, przy jednym ze stolików siedzi kolejny gość Tawerny. Drzwi gospody były wciąż zamknięte, ale przybyszowi to nie przeszkadzało. Od dość dawna opanował on magię teleportacji, która w mgnieniu oka pozwalała mu z dowolnego niemal miejsca tego świata, przybyć tutaj do Tawerny. Mężczyzna był biernym obserwatorem ostatnich wydarzeń. Słuchał, jak wszyscy mówią o wyprawie, o dziku, a tak naprawdę o losze z młodymi. Był świadomy nawet umysłowego natręctwa ze strony Zatraconego Maga, ale akurat On, jako Anioł Śmierci oparł się tej wiadomości. Xilk akurat był wyczulony na telepatyczne zdolności kotołaka i jeśli mógł, wolał się trzymać od nich z daleka. Deszczownik wstał od stolika, przy którym siedział i powolnym krokiem zbliżył się do Murtaga. Dopiero teraz zwiadowca mógł się zorientować, że w Tawernie jest jeszcze jeden gość:
- Witaj. - Powiedział oficjalnie Uczeń Miecza. - Co Cię tutaj sprowadza? Chcesz dołączyć do wyprawy?
- Cóż, nie uśmiecha mi się ganianie za bandytami i zdrajcami. - Odparł Anioł Śmierci. - Ostatnio, moje działania są skierowane na dalsze badanie magii żywiołów. Jednak oszczędzę Ci wywodów, gdyż nie po to tu przyszedłem.
- Przyszedłeś? - Zdziwił się Murtag. - Nie zauważyłem, byś wchodził przez drzwi.
- No tak, magia teleportacji ma swoje zalety. I właśnie o tym chciałem porozmawiać. Ścigasz zdrajców, co mnie raczej mało pasjonuje, ale mogę Ci pomóc. Mogę przenieść Ciebie i niewielką grupę ludzi, byście trochę nadgonili dystans lub też nawet przecięli drogę tej szajce. Musisz tylko określić, gdzie chcielibyście się znaleźć, a jak postaram się Was wysłać najbliżej, jak to możliwe.
- A konie i sprzęt? - Dopytał zwiadowca.
- Cóż, na problemy Endarona nic nie poradzę. Jednak same rumaki i ekwipunek również przeniosę. A i jeszcze jedno, weź ten kamień. - Dodał Xilk, wręczając Uczniowi Miecza szary kamień, na którym narysowana była granatowa błyskawica, na tle powietrznego wiru.
- Co to jest? - Zapytał zdziwiony Murtag.
- Takie małe zabezpieczenie. Mniejsza o nazwy i samą magię. Jeśli będziecie w dużym niebezpieczeństwie, to rzuć ten kamyk o ziemię, a ja wtedy się zjawię. Tylko nie dawaj tego przedmiotu nikomu innemu, nawet towarzyszom.
- Rozumiem. - Odparł zwiadowca. - To kiedy możesz nas przesłać bliżej tej bandy?
- Jutro rano pewnie, bo dziś i tak taki Endaron poszedł już spać, a reszta grupy jest zmęczona. Dobierz ludzi do jutrzejszego ranka, jeśli ktoś Ci jeszcze jest potrzebny, a ja tutaj będę czekał. No i wcześniej powiedz, gdzie ta banda się ukrywa, według Twoich informacji.