Nie wiem, czy wy też odnosicie takie wrażenie, ale ta gra ma źle zbilansowany poziom trudności. Część z was uzna pewnie, że to dobrze, zwłaszcza że jest znacznie trudniejsza od poprzedniczek, które w pewnym sensie przechodziły się same. Mi też nie chodzi o to, żebym cały wątek fabularny przeszedł bez żadnego zgonu czy coś, ale niektóre rzeczy, jakie się w W3 odwalają, ciężko wytłumaczyć. Pierwsze 3 poziomy wbić jest łatwo, wystarczy zrobić wszystko w Białym Sadzie, szybko się schodzi, a pokonać gryfa jest dziwnym trafem znacznie łatwiej niż południcę z pobocznego zlecenia. Zabawa zaczyna się po awansie na 5. poziom.
To fajnie, że są zadania, które wymagają określonego poziomu i że najlepiej jest wrócić do nich, gdy już odpowiednio rozwinie się postać. Skłania to zresztą gracza do aktywnej eksploracji świata. Kiedy nie mogę przejść jakiejś walki w wątku głównym, wczytuję poprzedni save, myślę sobie, wbiję 1-2 poziomy i wrócę do tego zadania. Porobię zadania poboczne czy zlecenia wiedźmińskie. Niestety pomimo łażenia po całej mapie Velen (na południe od Pontaru) trafiam na same questy przeznaczone dla postaci bardziej rozwiniętej od mojej. Udaje mi się zrobić tylko część z nich, w czym nie pomaga mi arcychujowy system walki, który w tej grze sprowadza się do beznamiętnego klikania w LPM (walka z ludźmi) czy taktyce podejście do potwora > użycie znaku > 2-3 ciosy > odskok. Więcej nie, bo Geralt oberwie i oczywiście odniesie znacznie większe obrażenia niż sam zadaje. Taki Nithral wywija zresztą tym swoim stukilowym toporem prawie tak szybko, jak Geralt mieczem. Tak w kółko, czasem przez 5-10 minut. Pół biedy, jeśli mam do czynienia z wywerną na przykład, ale taki wilkołak się regeneruje, gdy od niego odskoczę. :|
W walce z Nithralem szlag mnie trafił, bo jak już znalazłem na niego sposób i prawie go ubiłem, to znowu zamknął się w tej swojej kulce i zregenerował swoje zdrowie do maksimum. Ja już wtedy nie miałem żadnych eliksirów poza puszczykiem, który w walce 1 vs 1 z uwagi na system walki jest niespecjalnie przydatny, więc wynik potyczki można przewidzieć. Z porońcem jest podobnie, choć tam jest problem takiej natury, że żeby zadać mu jakieś widoczne na pasku zdrowia obrażenia, muszę go walnąć chyba z 10 razy, kiedy jeden jego cios zabiera 600HP. Myślę sobie trudno, kupię jakiś lepszy miecz. Jedyny kowal w całej lokacji sprzedaje porządne srebrne ostrze (już je mam), tylko skąd skombinować kasę, skoro za zabicie terroryzującego całą okolicę potwora dostaje się ze 30 koron, a kasa ze sprzedaży lootu zebranego z trucheł wrogów zazwyczaj szybko się kończy? Szczytem wszystkiego jest to, że kwatermistrz nilfgardzkiej armii za wykonanie wiedźmińskiego zlecenia daje bodajże 50 koron, kiedy jakiś prosty wieśniak za ubicie kuroliszka oferuje 235.
Słyszałem o sposobie na exp polegającym na zabijaniu z kuszy podwodnych utopców (bug polega na tym, że gdy zrobi się pełny obrót kamerą, one się odradzają), ale nie wiem, czy działa na wersji 1.03, poza tym trochę głupio byłoby mi z niego korzystać. No ale jak za wykonanie zadania z zabiciem wywerny dostaje się 10 (słownie: dziesięć) punktów doświadczenia...