Dostałem nową prace (poprzednia była w fajeczkach). Tym razem - rynek wodny (woda butelkowana, napoje, pierdoły). Profitem jest wreszcie samochód służbowy pod domem (plus do wyjechania 200 km miesięcznie za free) i dyspensa przez pierwsze trzy miesiące - niezależnie od wyników, dostaje 100% premii. Plusominusem jest wymagana własna działalność gospodarcza (którą założyłem w 30 min przez neta). Minusem, bo nigdy tego nie miałem, a plusem, bo dostaje od firmy miesięcznie 1200 zł na prowadzenie działalności, a będę płacił 500~ zł miesięcznie za ZUS przez pierwsze dwa lata. Co daje mi 700 zł za free od firmy.
Poza tym, zaręczyłem się jakoś wczoraj. Żadnej kolacji, ani pierdół. Miałem pierścionek w kieszeni (bo kupiłem go 30 min wcześniej), leżeliśmy na kanapie i spytałem "wiesz co by fajnie wyglądało na tej dłoni?". Co prawda zostałem zgaszony, bo odp: "no chyba nie na tej" i musiałem się poprawić, ale w/e.
Potem kumple wpadli, mieliśmy grać w nową karcianke, którą kupił kumpel - Cytadela. Niestety (albo i stety) wjechał wąsik. O dziwo poradziłem sobie z grą, bardzo fajna, tylko kumpel spieprzył sprawe, bo wymieszał karty dodatkowe, z kartami podstawowymi i w ogóle ich nie potasował. Oh well.
A co do pracy - muszę jechać po samochód za Częstochowe w Niedziele, tam przespać się w hotelu (na szczęscie koszt firmy) i na drugi dzień na szkolenie. Potem podpisanie umowy, wsiadam w samochód i już wracam nim do domu.