Madderinie Jacka PiekaryMadderdinie, ku*de...
jako że skończyłem pieśń ognia i lodu
jako że skończyłem pieśń ognia i lodu
Jakim cudem? I ile Ci to zajęło? Ja przez wakacje przeczytałem cztery i pół części. Dalej już miałem dosyć.
Upss pomyłkaMadderinie Jacka PiekaryMadderdinie, ku*de...
Przeczytałem to przez wakacje, po prostu mnie wciągnęło.jako że skończyłem pieśń ognia i lodu
Jakim cudem? I ile Ci to zajęło? Ja przez wakacje przeczytałem cztery i pół części. Dalej już miałem dosyć.
A co do dobrych książek high fantasy, mogę z ręką na sercu polecić Malazańską Księgę Poległych (coś dla osób mających naprawdę dużo czasu by czytać wszystkie tomy na bieżącą, by się nie pogubić :P) czytania na kilka miesięcy.
Oczywiście jest to lektura dla wytrwałych bo od nadmiaru nowych informacji, postaci i ich imion, miast, krain, bogów itd. jakie serwuje nam autor na początku każdego kolejnego tomu można dostać oczopląsu i potrzeba dobrych 100 stron, aby to jako tako ogarnąć.Przebiłem się przez Pieśń Lodu i Ognia, przejdę i przez to
Polecam też prekursora Malazańskiej, tj. Kroniki Czarnej Kompanii, naprawdę zajebista. Lekka, szybka lektura, z tomu na tom coraz lepsza.a, czyli to to. Czarna Kompania, przynajmniej pierwszy tom, może jakiś wybitny nie jest i w ogóle sprawia wrażeie tryhardowania by wszystko brzmiało groźniej, mroczniej i bardziej tajemniczo niż w rzeczywistości, ale nie jest to zła lektura.
Kolejna sprawa to, że autor kilkaset stron przygotowuje nas do wielkiego finału, a jak już do niego dojdzie to kończy go po chwili jakby zabrakło mu pomysłów na jego rozwinięcie.czyli jak wiedźmin? :D
Przebiłem się przez Pieśń Lodu i Ognia, przejdę i przez to
a, czyli to to. Czarna Kompania, przynajmniej pierwszy tom, może jakiś wybitny nie jest i w ogóle sprawia wrażeie tryhardowania by wszystko brzmiało groźniej, mroczniej i bardziej tajemniczo niż w rzeczywistości, ale nie jest to zła lektura.
czyli jak wiedźmin?
Malazańska jest cięższa, u Martina jak się nauczyłeś bohaterów i świata to mniej więcej dało się przez wszystkie tomy z tą wiedzą w miarę dogodnie przejść, a tu raz, że niemal każdy tom zaczyna się w dupie to jeszcze dostajemy milion nowych postaci, z których połowa ma imiona niemal identyczne :PHa! Racja, Pieśń jest łatwiejsza do ogarnięcia, nie ma w niej setek bohaterów, alni cała kompania nie jest jej bohaterem. :P W Malzańskiej z tomu na tom, ze strony na stronę, poznajemy coraz lepiej uniwersum, rządzące światem prawa, a te są naprawdę skomplikowane, cały system wierzeń, magii i bogów. Poznajemy wielu głównych wrogów, którzy przemieniają się w sojuszników. Poznajemy całe królestwa rządzone przez fanatyków i potężnych magów. Armie najemników zaprzysiężonych bogom starym i nowych. Cały aspekt swiata po śmierci. A nawet wielotysięczna armie chłopów - kanibalii. ;D Brzmi to groteskowo i może jest wybujałe, ale ciężko, bardzo ciężko opisac wszystko. W książce jest masa przemyśleń, poruszających scen, bezsensownej przemocy ( np zniszczenie całej armi za pomocą pierwotnej magii), ludzkiego cierpienia, bezsensowności. Eh, cały cykl jest naprawdę godny i jak pisałem, nie da się go pisać w tak krótki tekście, ba nie da się oddać całego sedna książki, w kilku nawet stronach tekstu. :)
Czytam chronologicznie, nie jak było wydawane, więc nie wiem który tam tom był pierwszy, a o to czytam od drugiego a nie pierwszego (przeczytałem "Ja inkwizytor-wierze do nieba" i "Ja inkwizytor-dotyk zła", na półce czeka już "Ja inkwizytor-głód i pragnienie")
a, czyli to to. Czarna Kompania, przynajmniej pierwszy tom, może jakiś wybitny nie jest i w ogóle sprawia wrażeie tryhardowania by wszystko brzmiało groźniej, mroczniej i bardziej tajemniczo niż w rzeczywistości, ale nie jest to zła lektura.Pierwszy tom był trudny, ciężki, ale trzeba mieć na uwadze, że to książka z '84 roku. ;) Późniejsze tomy są coraz lepsze, bo autor w końcu odnalazł swój sposób pisania. Kroniki są nie tylko prekursorem dla Malazańskiej, ale też i dla pieśni, koniec z ta pompatycznością Tolkiena i jebanymi elfami. :P Chociaż, w malazańskiej nie brakuje wymyślnych ras, ale są całkiem oryginalne.
czyli jak wiedźmin? :DZauważyłem pewną zasadę, im lepsza książka, tym chujowszy finał. Bo tak naprawdę każdy spodziewa się czego innego, samemu nie wiedząc czego. :) Happy endu? Polecam harrego pottera albo zwiadowców (którzy w sumie, nie są źli. :P)
Zauważyłem pewną zasadę, im lepsza książka, tym chujowszy finał. Bo tak naprawdę każdy spodziewa się czego innego, samemu nie wiedząc czego. :) Happy endu? Polecam harrego pottera albo zwiadowców (którzy w sumie, nie są źli
Co do innych ksiazek to Grzędowiczowi należy się porządny kopniak w dupe za Pana Lodowego Ogrodu.
Ale, że ci się nie podobał? Toż to całkiem porządnym cykl, co prawda ze świetnym pomysłem i pierwszym tomem, a gorszym wykonaniem i pociągnięciem historii, ale zawsze jako całość prezentuje się przyzwoicie i ujdzie w tłumie.
Jeśli odnosisz się też do innych książek to frodo jest gorszy. :D
Bezgłośna szybkość, z jaką Marsjanie potrafili zabijać, zdumiewa nas wciąż jeszcze.wiecie co mi to przypomina? Laser. Tyle, że ksiązka powstała około roku 1895. Jakieś 20 lat przed einsteinem, który jako pierwszy opisał teoretyczne działanie lasera.
Mniema się ogólnie, że, umieli oni w sobie tylko wiadomy sposób wytwarzać zasoby intensywnego
ciepła w komorach o minimalnym przewodnictwie. Potem, używając wykonanego z nieznanego stopu parabolicznego zwierciadła, rzucali snop tego gorąca, podobnie jak zwierciadło latarni morskiej rzuca snop światła,
na dowolny przedmiot. Nikt oczywiście nie potwierdził naukowo tych szczegółów. W każdym
jednak razie pewne jest, iż podstawą tej broni był snop gorąca. Gorąca i niewidzalnego, zamiast
widzialnego, światła. Pod jego dotknięciem wszystko, co palne, stawało w płomieniach, ołów
płynął jak woda, miękło żelazo, pękało i topiło się szkło, woda zmieniała się gwałtownie w parę.
Pod wpływem impulsu
Laser.DOUBLE CREEPY
Co byście polecili po Wiedźminie?Jeśli w Wieśku jarały cię motywy z Białym Zimnem, przepowiednią Itliny itd. to polecam cykl "Zima Świata" Michaela Scotta Rohana. To trylogia fantasy, gdzie cała akcja toczy się w okół przepowiedni, że przyjdzie epoka lodowcowa i wszystko rozpier... :P
Sandersona (Droga Królów - cegła jak cholera)Cegła, cegła, ale zajebista cegła, wciągnąłem w tydzień. :P
Jeśli w Wieśku jarały cię motywy z Białym Zimnem, przepowiednią Itliny itd. to polecam cykl "Zima Świata" Michaela Scotta Rohana. To trylogia fantasy, gdzie cała akcja toczy się w okół przepowiedni, że przyjdzie epoka lodowcowa i wszystko rozpier... :P
Cegła, cegła, ale zajebista cegła, wciągnąłem w tydzień. :P
Polecam motzno.
Inkwizytor to obowiązkowo, a zaraz po nim - szubieniczki. :)
Czarna kompania całkiem spoko, pierwowzór dla malazańskiej, czy pieśni lodu i ognia, prekursor współczesnego dank fantasy odmiennego od tolkienowskiego.
Pierwszy tom jest ciężki, później jest lepiej, o wiele lepiej, bo też i autor pisał je w całkiem dużych odstępach czasowych. Pierwszy tom z 84' ostatni z 2000.
wiarygodne i drobiazgowe studium zachowań oraz obyczajów Polaków z końca XVII wieku.To Piekary, nie? No nie przesadzajmy zatem. Ale żeby nie było - nie czytałem (negatywne recenzje mnie odepchnęły)
Z tego motywu najbardziej podobało mi się jego naukowe podejście w książce :)A myślałeś może o Narrenturmie? W sensie Trylogii Husyckiej? Jest trudniejsza niż Wiedźmin, chociaż jeśli przebrnąłeś przez Panią Jeziora to nie będziesz miał problemów... Plus jest to powieść genialnie historyczna. Po prostu romans rycerski, żywcem wyjęty ze średniowiecza i dostosowany do wymogów współczesnego czytelnika - serio, udała się ta książka Sapkowskiemu. I te genialne cytaty.
Pierwsze dziś zamierzam zacząć i sprawdzić. Generalnie skłaniam się ku polskim pisarzom, bo wydaje mi się, że oni wplatają takie poczucie swojskości w świat i historie przedstawiane w książce. A te pisane przez Angoli i resztę, to nie dość, że mają takie mocno heroiczne podejście do historii, to jeszcze są to tłumaczenia. Chyba nie muszę mówić, jaka byłaby różnica dla kogoś czytającego takiego Sapka w języku angielskim w stosunku do języka polskiego :)Porównujesz High fantasy (jak ten Goodkind na przykład) do dank fantasy (Wiedźmin). Anyway, seria o Mordimerze Madderdinie jest zajebista. Tylko czytaj od starych najpierw. W sensie Sługa Boży/Młot na Czarownice/Miecz Aniołów/Łowcy Dusz. Reszta jeśli nie przeszkadza Ci to że autor stał się chujkiem odcinającym kupony i nadmiernie epatującym przemocą.
Pod wpływem impulsu, postanowiłem w końcu nadrobić "wojnę światów" wellsa. Póki co moją uwagę przykuł jeden fragment:Anyway, czyż nie przykro, że wszystkie ekranizacje to straszne efekciarskie gunwo, podczas gdy oryginał po mistrzowsku opisuje uczucia człowieka patrzącego na upadek swojego świata wywołany czymś czego nie potrafi zrozumieć (i skupia się na jego rozpaczliwych próbach przetrwania)
To Piekary, nie? No nie przesadzajmy zatem. Ale żeby nie było - nie czytałem (negatywne recenzje mnie odepchnęły)Tak po prawdzie to był cytat z recki. :p
To prostu romans rycerski, żywcem wyjęty ze średniowiecza i dostosowany do wymogów współczesnego czytelnikaTrzeba też do tego dodać, czary, magię i potwory. :P
Po za tym z polaków zdecydowanie warty polecenia jest Grzędowicz.Pan lodowego ogrodu.
A myślałeś może o Narrenturmie? W sensie Trylogii Husyckiej? Jest trudniejsza niż Wiedźmin, chociaż jeśli przebrnąłeś przez Panią Jeziora to nie będziesz miał problemów... Plus jest to powieść genialnie historyczna. Po prostu romans rycerski, żywcem wyjęty ze średniowiecza i dostosowany do wymogów współczesnego czytelnika - serio, udała się ta książka Sapkowskiemu. I te genialne cytaty (...)
Trzeba też do tego dodać, czary, magię i potwory. :P
Porównujesz High fantasy (jak ten Goodkind na przykład) do dank fantasy (Wiedźmin). Anyway, seria o Mordimerze Madderdinie jest zajebista. Tylko czytaj od starych najpierw. W sensie Sługa Boży/Młot na Czarownice/Miecz Aniołów/Łowcy Dusz. Reszta jeśli nie przeszkadza Ci to że autor stał się chujkiem odcinającym kupony i nadmiernie epatującym przemocą.
Po za tym polecę też pięknie "Piknik na skraju drogi" Strugackich - duchowy protoplasta wszystkich stalkerów i innych metrów 2033 i tak dalej. Wspaniała rzecz.
Po za tym z polaków zdecydowanie warty polecenia jest Grzędowicz.
Z Polaków jeszcze Andrzej Ziemiański jest wart polecenia. Sama Achaja jest, no cóż, średnia, bo to jego pierwsze powieści, tak Pomnik Cesarzowej Achaj jest świetny. :P
Co do porównywania, to domyśliłem się, że są to dwa różne rodzaje fantasy :)high fantasy to taki tolkien - wyraźnie rozrysowane kto jest dobry a kto zły, spuszczanie się nad tym jak prawi i sprawiedliwi są dobrzy oraz jak okrutni są źli, a jeśli dobremu zdarzają się chwile słabości to tylko po to by pokazać jego wewnętrzną przemianę w jeszcze lepszego niż był. dank fantasy to z kolei... horror osadzony w świecie fantasy, ale przyjęło się, że tym terminem określa się również taką fantastykę gdzie charaktery nie są tak jednoznaczne i leci wiele kurw (w tym z ust dobrych bohaterów), o epatowaniu seksem nie wspominając.
Brat mi wspominał, że język jest cholernie trudny w CK, ale ją zostawiam na później. Zdecydowanie.wut? Książka ma słabsze momenty, ale to dlatego że pierwszoosobowy narrator ciągle się czegoś obawia, tyle że te obawy nie udzielają się czytelnikowi, nie zaś dlatego, że trzeba ją czytać ze słownikiem lub że opisy jednego kamienia mają po trzy strony jak u Tolkiena.
Reszta jeśli nie przeszkadza Ci to że autor stał się chujkiem odcinającym kupony i nadmiernie epatującym przemocą.ojtam, ludzie lubią tutaj sagę wiedźmina :P
Anyway, czyż nie przykro, że wszystkie ekranizacje to straszne efekciarskie gunwo, podczas gdy oryginał po mistrzowsku opisuje uczucia człowieka patrzącego na upadek swojego świata wywołany czymś czego nie potrafi zrozumieć (i skupia się na jego rozpaczliwych próbach przetrwania)ta, aczkolwiek przez te sto lat trochę się już zestarzała i momentami nieco śmieszy, bo jest do bólu.. brytyjska :D Momentami można odnieść wrażenie że największym problemem wynikającym z ataku jest to, że bohater nie może zaparzyć swojego earl greya z niewielkim dodatkiem mleka o zwyczajowej porze i tym podobne niedogodności wynikające z wyrwania z trybu życia, niż masakrowanie milionów obywateli :P
Po za tym polecę też pięknie "Piknik na skraju drogi" Strugackich - duchowy protoplasta wszystkich stalkerów i innych metrów 2033 i tak dalej. Wspaniała rzecz.Piknik jest dobry, aczkolwiek to bardziej ksiązka o oswajaniu nieznanego na przestrzeni dekady, a nie "czysty" stalker. "Czysty" stalker to jest tylko w pierwszej ćwiartce.
Jeśli tak jest, to wchodzę w to! :)Owszem, jest, tylko to w dalszym ciągu jest jednak powieść historyczna. W sensie - tak, magia w niej istnieje i działa, jednak dokładnie w taki sposób, w jaki wyobrażano sobie w tamtych czasach - ergo, jest trudna, nieekonomiczna, często się nie udaje, wymaga długich przygotowań itp. Magom z Trylogii Husyckiej daleko do Gandalfów miotających kule ognia gdzie popadnie.
A dlaczego w takiej kolejności, a nie od tomu I?To jest właściwa kolejność. Sługa Boży to pierwszy tom. Później Piekara zaczął pisać prequele i jakieś spin-offy o wątpliwej jakości. Po prostu zacznij od oryginalnej powieści.
Pan lodowego ogrodu.Tak, ale tutaj u mnie Grzędowicz ma minusa za zerżnięcie głównego twistu fabularnego z Dukajowej "Extensy" ;P
ojtam, ludzie lubią tutaj sagę wiedźmina :PSapek napisał jedną książkę dla hajsu, Piekara... Straciłem już rachubę, idzie chyba w dziesiątki ;p
Piknik jest dobry, aczkolwiek to bardziej ksiązka o oswajaniu nieznanego na przestrzeni dekady, a nie "czysty" stalker. "Czysty" stalker to jest tylko w pierwszej ćwiartce.Nie wiem czym jest dla Ciebie "czysty stalker" - oczywiście że książka nie jest o tym, o czym gry komputerowe z serii Stalker - to tylko duchowy przodek. Zapoczątkował ideę.