Kostka ma prawo zadziałać bardzo elegancko, pod warunkiem że nie będzie ona arbitrem, a jedynie narzędziem w ręku sędziego (a de facto MG). Przy rzucie kostką są raptem dwa parametry - w jakim zakresie losujesz liczbę i jaki dodajesz/odejmujesz stały czynnik. MG dorzuca do tego własny warunek - jaki wynik to jaki poziom sukcesu oraz to on ustala parametry samego rzutu. Efekt? Gracz opisuje ze swojej strony bardzo łatwą do wykonania akcję -> MG rzuca 1d6, sukces od 3 wzwyż. Ktoś się wypierdala o własne nogi - MG od wyniku rzutu odejmuje arbitralnie dobrany modyfikator -> więc np. twoja postać chce zatańczyć czardasza ze złamaniem otwartym prawej nogi, MG ocenia twoje szanse na 1d20 -5, gdzie sukces jest od 14, a wynik mniejszy od 0 = zabiłeś się, próbując. Chcesz wykonać zajebistą akcję, MG daje ci 1d100, sukces od 99, marne szanse (2%). Chcesz wykonać zajebistą akcję, ale twoja postać to koks albo wykazałeś się opisując swoje poczynania, MG daje ci te same warunki na sukces, ale już przy 1d100+10, więc już się zaczyna robić weselej (12%).
Itepe, itede. Bez statystyk, tylko z uwzględnieniem sukcesu/porażki opisywanej akcji, gdzie prowadzącym zabawę jest MG. Jeśli charyzmatyczny/zmyślny/sprawiedliwy/zabawny, to gra się zajebiście, jak nudny/złośliwy/debil/sapacz/siedzący-na-kiju, to koleś jest do wymiany. Nikt nikomu nie urwie łba na dzień dobry, bo MG mu to uniemożliwi, operując prawdopodobieństwem takiego zdarzenia.